Szukaj

28 sierpnia 2017

Nowe rozdziały


Annzwill poleca piosenkę :)




Szept szaleństwa budzi demony ciemności


Nobie
Rozdział 14 — Czas zemsty

Upadł tuż przed nią. Kolana ugięły się pod nim kilka metrów przed Sakurą, która nadal leżała na brzuchu i wyciągała z trudem ręce. Padł po kilku sekundach, podparłszy się rękoma o zimną glebę. Uniósł głowę i na nią spojrzał; jego skóra topiła się na jej oczach, widziała jak płaty niczym masło spływają z twarzy, rąk, szyi. Krzyk uwiązł w gardle, rozpacz ścisnęła za serce. Kare oczy przygasły, życie nagle straciło sens.

***

W potrzasku własnej wyobraźni


annzwill
Skorupa Żółwia - Rozdział 17

- Wyspałaś się? - Zapytał lustrując całe jej ciało.
- Tak. - Odpowiedziała czerwieniąc się. Wspomnienia wspólnej nocy wywoływały na jej twarzy wściekłe rumieńce. Policzki piekły ją tak mocno, że jedynie przyłożenie lodu przyniosłoby ulgę.
Mężczyzna przysunął się do niej, obejmując. Chętnie ukryła swoją twarz w jego klatce piersiowej, nie zwracając uwagi na mokry materiał od potu.
- Wczoraj przebudziłaś potwora. - Wyszeptał jej do ucha. Nim zdążyła zareagować, otarł się swoim kroczem o jej ciało. - Sterczy od rana. Domaga się więcej ciebie.
Jej uśmiech i zawstydzenie było wystarczająco dobitną odpowiedzią. Zabrał ją do łazienki, gdzie zaczął ją rozbierać.

***

Sztuczny miód zamiast pszczół i kwiatów


Adriemmer R
Nie rób mi tak nigdy więcej

Zapomniałam o odpowiedzi, której mu nie dałam. Zapomniałam o całej tej rozmowie, w której wyczekiwałam od niego wyjaśnień, a on ode mnie starał się wyłudzić pewnego rodzaju skruchę. Doskonale zdawałam sobie sprawę, że świadomy ryzyka, jakie niesie za sobą ulotność uczuć i upływ czasu, bał się wszystkich jego konsekwencji. Bał się wszystkiego, co z tym związane nie tylko względem córki, ale także mnie. Choć doświadczał nieprawdopodobnie chorego rodzaju miłości, jakim do niego pałałam, bał się nie tego, że zniknie, ale że pewne aspekty, które lubił, ulegną modyfikacji w czasie i przestrzeni.

***

Czasami trzeba usiąść obok i czyjąś dłoń zamknąć w swojej, wtedy i łzy będą smakować jak szczęście


Akari
28. Aleś się pan spina

— To…
Otrząsnął się z myśli, spoglądając na plecy brata, który stał cały czas do niego tyłem.
— … powiedź mi, jak zakończyła się noc?
Zmarszczył brwi. Nie spodziewał się, że Sasuke będzie chciał wracać do tego, co było wczoraj. Jednak niepewność w jego głosie i to, że się nadal nie odwrócił…
— O co dokładnie chodzi? — dopytał dla bezpieczeństwa. Wolał przypadkowo nie poruszyć czegoś, o czym obaj chcieliby zapomnieć, a raczej udawać, że nigdy nie miało miejsca.
Sasuke drgnął, spinając mięśnie.
— Obudziłem się nagi — wymamrotał niewyraźnie, pochylając głowę. Sprawiał wrażenie, jakby przemawiał do wnętrza zlewu, nie zaś Itachiego siedzącego po drugiej stronie stołu.
Nie pamiętał. Może to i lepiej, pomyślał, niechcący przywołując niechciane obrazy. Naprawdę chciał pozbyć się wizji Sasuke szamoczącego się pod prysznicem ze skarpetką oraz głupio mu było, że posunął się do porównywania, kto ma większego. Zwłaszcza że to i tak było bezcelowe, niewnoszące zupełnie niczego.

***

Miłość trzeba budować, odkryć ją to za mało


Kareena Surabiku
Rozdział 60.

Mimo to, a może właśnie dlatego, złościło ją jego zachowanie. Taktyka, wedle której najpierw się izolował i porządkował sprawy we własnej głowie, a dopiero potem był gotowy o tym porozmawiać i spojrzeć na coś z jej perspektywy, źle rokowała na przyszłość. Ona była dziewczyną, która ponad wszystko potrzebowała poczucia akceptacji – bezwzględnej akceptacji, nawet udzielonej na kredyt. Przecież nie za darmo, ona wieczór wcześniej poparła Gaarę nie oczekując tłumaczeń, chociaż zachował się jak niezrównoważony brutal. Czy on nie mógł odwdzięczyć się tym samym i zadeklarować wsparcia, nawet jeśli był rozczarowany jej naiwnością, może głupotą? Czy nie mógł zachować się równie dojrzale jak Sasuke, nawet jeśli oznaczało to postawienie kogoś ponad miłość własną?

***

PrawiePiekłoPożeraczaSnów 

Pożeracz Snów
Rozdział 10 

- Idę z wami w takim razie, wszystko jest lepsze niż słuchanie Kakuzu – Hidan wystartował przodem zadowolony z siebie, a Kakuzu prychnął pogardliwie i ruszył w głąb garażu bez pożegnania. Zerknęłam za siebie ostatni raz, widząc plecy mężczyzny, który wydawał się na prawdę groźny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

OBSERWATORZY