Szukaj

29 września 2015

Nowe rozdziały.

Dita Regnif zapowiada :)


Zwaśnione Rody

Dita Regnif
Time for love cz.3

— Hej.
Liv aż podskoczyła nerwowo, błyskawicznie odwracając się do stojącego za nią bruneta. Mierząc go niezadowolonym spojrzeniem, roztarła mrowiącą skórę za uchem gdzie jeszcze nie dawno czuła jego ciepły oddech.
— Nie skradaj się jak duch, baranie — warknęła z rozdrażnieniem, mrużąc ostrzegawczo powieki.
— Wpadłem się tylko przywitać — wyjaśnił, kiwając komuś ponad jej ramieniem, po czym skupił się ponownie na Senju. — Czas mnie goni.
— Nie bardzo rozumiem… — Liv momentalnie wyczuła, że coś się święci. Uchiha wyglądał jakby rzeczywiście miał napięty grafik. Dziwne. Raczej zakładała, że z racji wygranej licytacji będzie zatruwał jej życie na każdej przerwie, a tu taka niespodzianka. Sama nie wiedziała czy dobra czy zła.
— Nowy projekt szkolny jest wyjątkowo absorbujący, a przynajmniej bardziej niż przypuszczałem. Bardzo prawdopodobne, że wyrwę się dopiero po lekcjach.
— Aha… Nie no, spoko. Obowiązki, kumam. — Senju błyskawiczne zdusiła w zarodku niespodziewane uczucie rozczarowania, które miało czelność w ogóle się w niej pojawić. Zamiast tego uśmiechnęła się nonszalancko, poprawiając torbę na ramieniu. — No to leć, nie zatrzymuję cię.
— Widzimy się po lekcjach, tak?
— Mhm… — przytaknęła, doskonale sobie zdając sprawę, że nie zaczeka aż książę Itachi raczy się pojawić. Okej, chłopak ma jakieś zobowiązania szkolne, ale ona niekoniecznie. Dlatego najlepiej będzie jak każde z nich pójdzie w swoją stronę. Przecież te spotkania nie mają najmniejszego sensu…
— Mam nadzieję, że pamiętasz co mi obiecałaś, Liv…
— Nie mam sklerozy — warknęła złośliwiej niż zamierzała, dodatkowo rozdrażniona, że ją przejrzał. Jakimś niewyjaśnionym cudem ten dupek domyślił się, że ani myślała na niego czekać. — Ale, zastrzegam, że jak za długo nie będziesz się pojawiał to zawijam się do domu.
— Nie ma problemu.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Love is a dangerous game to play hearts are made for breaking and for pain.

Shiro and Sora
33

Od samego początku wiedział, że pokój, jaki osiągnęli śmiercią tysięcy niewinnych osób zostanie zburzony w ten sam sposób, w który z trudem go zrodzono.
Mógł się spodziewać niemal wszystkiego...
Jednak obranie przez przyjaciela- prawdziwego wzoru zapomnianej woli shinobi, ścieżki wypełnionej jedynie bólem i nieprzeniknioną ciemnością wydawało mu się czymś zupełnie nienaturalnym, wręcz anormalnym.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Please don't give up...

Luce Lue
Rozdział 5

- Zwolnij! No zwolnij, kurna, mówię! – Podekscytowany Deidara złapał za zagłówek kierowcy. – Tak bardzo chcesz dostać mandat? Dobra, spoko, mnie to wali. Rób sobie co chcesz, ale nie moim wozem! – W tym momencie chłopak stał skulny pod samochodowym dachem wspierając się na siedzeniach kierowcy i pasażera. Coraz bardziej wychylał swoje ciało do przodu, tak jakby chciał zaraz przejść na sam przód auta. Padły kolejny uwagi na temat jak beznadziejnym kierowcą jest Sasori. Słychać było głośne jęki i narzekania. „Jeździsz zbyt gwałtownie” , „Nie widziałeś tego pieszego na pasach?!” , „ Nie hamuj tak ostro! Ziemniaki na targ wieziesz, czy co?” 

------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Jak bardzo pewność potrafi być niepewna? 

Kejża
4. Wątpliwości

— Tylko na tyle cię stać? — prychnęła, swobodnie podchodząc w moją stronę. Zmrużyłam oczy, jakby miało mi to pomóc w przewidzeniu jej kolejnego ruchu, ale i one zawaliły. Nim zdążyłam cokolwiek zrobić, wyprowadziła mocny cios. Zasłoniłam się rękami; lewa solidnie oberwała, ale osłoniła twarz. — Pokaż mi jeszcze — warknęła jak w amoku i znów się zamachnęła. Powtórzyłam swój ruch; Ino mnie przechytrzyła i kolejny raz uderzyła w brzuch. Skuliłam się bardziej, niż poprzednio — wrażenie, że każdy, najmniejszy organ znajdujący się w moim ciele wybucha, wzmogło się. Jęknęłam, wybałuszając przy tym oczy, gdy upadałam na kolana. Ból był potworny, a ja nie miałam wystarczająco dużo sił, by go znieść.
Kolejny cios Ino zrównał mnie z ziemią. Dziewczyna kopnęła w moje żebra dwukrotnie, dopiero za drugim razem sprowadzając do parteru. Przytuliłam umęczoną twarz do chłodnego żwiru i dyszałam powoli, ospale; czułam, że zaraz umrę.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Kemuri no Ga, Ćma z Kirigakure

Oka-san
Rozdział 18: Do późna.

Szybko, szybko! Jasnowłosa gnała między drzewami, w stronę występu skalnego na który mogła się wspiąć. Nie miała już zbyt wiele czakry, całkowita przemiana w dym była praktyczna, ale cholernie męcząca. Na razie jej limit wynosił cztery rozpłynięcia dziennie. Niepokojące było dla niej to, że zdążyła wykorzystać już trzy z nich. Niespokojne oczy dziewczyny napotkały w końcu upragnioną skarpę. Musiała tylko wziąć rozbieg i skoczyć, a przewaga wysokości zrobi swoje. Nabrała już sporo wprawy w natychmiastowym formowaniu skrzydeł, jednak nie było jej dane z tego skorzystać. Na skraju pola widzenia zamajaczył jakiś ciemny kształt, a po chwili boleśnie uderzyła plecami o pobliską ścianę skalną.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

OBSERWATORZY