Szukaj

05 listopada 2017

Nowe rozdziały


Yakiimo poleca piosenkę ;) 



Zwaśnione Rody


Dita Regnif
Rozdział 7

— Izumi! — Shisui złapał brunetkę za ramiona, potrząsając lekko. Wraz z Itachim wgapiali się w towarzyszkę z napięciem, jakby spodziewając się, że zaraz zemdleje.
— Co? — Dziewczyna zamrugała gwałtownie, wyrwana z letargu i skupiła wzrok na kuzynach. Cholera, tak się pogrążyła w myślach, że nawet nie zauważyła skończonej walki. I czemu się tak na nią patrzyli? Czyżby się śliniła marząc o Itachim? Jeśli tak to zwyczajnie spali się ze wstydu.
— Kobieto, już myślałem, że rykoszetem dostałaś iluzją po oczach — odetchnął Teleporter z ulgą, pocierając czoło.
— Bujałaś w obłokach — wytknął beznamiętnie Itachi, krzyżując ręce na piersi i spoglądając na Izumi z dezaprobatą.

***

Tylko słowa krwawią


Yakiimo
Jeden uśmiech

— Wiesz, co stałoby się, gdyby tamtego dnia minister ją zabił? — Ukradkiem zerknęła na profil niewzruszonego Inami. — Yahiko straciłby nad sobą panowanie i żadne z was nie stałoby teraz przede mną. Shimura zna swoich uczniów, cenę, jaką poniesie za wszelkie działania i to, jak ważna jest Yakiimo. Doprowadzenie jej do stanu krytycznego rozpętało wojnę. Zabicie jej… Rozpętałoby piekło. — Przygryzła dolną wargę. 
Była przejęta całą sytuacją i myślę, że nie popierała w pełni Yahiko, ale — tak, jak powiedziała — był jej dzieckiem. Matka zawsze kocha swoje dzieci. 
— Danzou wiedział? — powiedziałem w stronę Hinaty.
Cała zesztywniała. Jej spuszczony wzrok okazał się najlepszą odpowiedzią. 
— Oczekuję prawdy — szepnąłem. — Dlaczego tu jesteśmy?
Gwałtownie pokręciła głową, zasłaniając się kaskadą ciemnych włosów. Już nie była delikatną, przepełnioną bólem dziewczyną. Obecnie jawiła mi się, jako kłamca. Nienawidziłem ich.
— Odpowiedz mi! — krzyknąłem. 
Klik. Odbezpieczyła drugi pistolet niewiadomego pochodzenia i wymierzyła w Yahiko. Szerzej otworzyłem oczy, wiedząc, co zamierza. 
— Żeby ją dobić. — Jej głos docierał do mnie zza grubego szkła, z innej przestrzeni. 
Strzał. 

***

Koszmarne Treści


Mayako
Ciepło

Od kiedy Kakashi Hatake został hokage, poświęcałam coraz więcej czasu na przesiadywanie w siedzibie. Jego towarzystwo działało naprawdę kojąco na nerwy i smutki. Od lat uczucie bezwarunkowego bezpieczeństwa, kiedy był w pobliżu, nie przemijało. Jego stoicka postawa, inteligencja i wiecznie zamyślone spojrzenie — przyglądanie się temu uspokajało na tyle, by całkowicie odseparować się od tych wszystkich, prozaicznych problemów. Cieszyłam się, że to on przejął stołek. Miałam wrażenie, że dzięki temu byliśmy nienaruszalnym imperium, pod władzą wspaniałego, szanowanego człowieka. Silnego człowieka.

***

Sztuczny miód zamiast pszczół i kwiatów


Adriemmer R
Zostań gdzie przyszłaś

Stałam przed nim kompletnie pijana, podczas kiedy on prawdopodobnie zdążył otrzeźwieć już ze wszystkiego i pocieszał się jedynie miętowymi papierosami, których napoczęta paczka leżała na drugim rogu łóżka. Przejechałam wewnętrzną stroną dłoni po meblu i usiadłam na jego skraju.
– Dlaczego znowu siedzisz sam? – zapytałam z troską w głosie. Paznokciem skrobałam materiał czarno-białej spódniczki, którą miałam na sobie.
– Nie mam nastroju – odpowiedział bez wyrazu, nie podnosząc wzroku. Struny elektrycznej gitary, niepodłączone do wzmacniacza, wydawały z siebie charakterystyczne bzyczenia. Krucze pasma opadały mu na jedną część twarzy, zasłaniając lewe oko i wpadając końcówkami do kącika ust.

***

Czasami trzeba usiąść obok i czyjąś dłoń zamknąć w swojej, wtedy i łzy będą smakować jak szczęście


Akari
33. Trójka świeżo upieczonych przestępców

Fugaku z ulgą przyjął szczęk przekręcanego klucza w drzwiach, hałas na przedpokoju i krótkie wróciłam. Wprawdzie już nie raz opiekował się Kinari, a po dwójce synów mógł poszczycić się pewnym doświadczeniem i wprawą. Jednak hołdował przeświadczeniu, że opieka nad dziećmi to kobiecy obowiązek. Także wstał dumny z racji swojej genialności, w której potrafił nawet wykonywać typowo żeńskie zadania, wyłączając telewizor.
— To dobrze — rzucił krótko, przechodząc przez przedpokój. — A i dzwoniła twoja siostra, prosiła, abyś oddzwoniła, jak wrócisz — dodał, zatrzymując się na chwilę przed drzwiami gabinetu.
— Dziękuję. — Uśmiechnęła się uroczo, chociaż oczy miała smutne. — Kinari była grzeczna? — dopytywała, wstrzymując go jeszcze na trochę.
— Oczywiście, spały cały ten czas — zapewnił, po czym nie czekając na jej odpowiedź, wszedł do pomieszczenia. Tak naprawdę to była taktyczna ucieczka, uniemożliwiająca Mikoto wypytywanie o szczegóły. No przecież nie przyzna się, że własna córka go obsikała podczas zmiany pieluszki. Kto by przypuszczał, że nie tylko chłopcy robią fontannę? Z pewnością nie Fugaku. Mimo tego, iż czasami opiekował się Kinari i już zdarzało mu się ją przewijać, to zawsze szczęśliwie trafiał na takie momenty, kiedy wszystko przebiegało gładko, bez zbędnych atrakcji. Jednak tym razem córeczka postanowiła zaskoczyć tatusia. Jego urażona duma nie pozwalała na przyznanie się do czegoś takiego. To jest temat, który wymownie trzeba przemilczeć i zatrzeć jego wszelkie ślady.
Otrząsnąwszy się z przykrego, dość świeżego wspomnienia, pewnym krokiem ruszył w głąb gabinetu, zasiadając za biurkiem. Jako głowa rodu, nie ma czasu na rozgrzebywanie czegoś, co się nie wydarzyło.

***

Amaterasu-ss


madame słowacki
1. Odpuszczona

Dysząc, złapała za drzwi, które zamierzała zatrzasnąć detektywowi przed nosem, jednak ten jak na złość, był szybszy i wsadził nogę między małą szparę. 
— Nie chcę o tym rozmawiać, proszę sobie iść. — fuknęła wściekła, siłując się z drzwiami. Nie zamierzała ponownie czuć się tak jak kilka lat temu. Bezsilna, bezbronna i osaczona przez oskarżenia i poczucie winy.
— Chciałem zadać pani tylko kilka pytań. — powiedział spokojnie Sasuke, nie przejmując się napadem dziewczyny. Miała wrażenie, że nie raz spotkał się z niemiłym powitaniem. 
— Ale ja nie chcę na żadne odpowiadać, ta sprawa została zamknięta, wyraziłam na to zgodę.
Do jej uszu dobiegło ciężkie westchnięcie, a w szparze zauważyła małą, prostokątną wizytówkę. 
— Jeśli zmieni pani zdanie, proszę zadzwonić. — powiedział, wrzucając ją do mieszkania. 
— To się raczej nie stanie, do widzenia!
Z hukiem zatrzasnęła za nim drzwi, opierając się o nie ciężko plecami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

OBSERWATORZY