Szukaj

23 lipca 2017

Nowe rozdziały

Blue Bell zapowiada :)


I'll leave my kiss with you

Blue_Bell
Chapter Thirteen.

– Dlaczego nie położyłeś się obok? – Z rozmyślań wyrwał go senny i ochrypły głos Sakury. Z jakiegoś powodu uderzyło go to mocno. Próbował się od niej zdystansować, chociaż wiedział, że nie powinien tego robić. Ona na to nie zasługiwała. Musiał być przy niej jeszcze bardziej niż dotychczas. Chronić ją. Dbać o nią.

---

Doko desu ka, Itachi?

Wiwana Diehl
Część I Rozdział III: Szaleństwo

- Nie bądź dla niej surowy. - Shisui spojrzał na kuzyna, nie spodziewając się zresztą jakiejkolwiek reakcji. Itachi szedł niewzruszony w stronę szpitala, chowając dłonie w kieszeniach czarnych spodni, bacznie lustrując przestrzeń przed sobą. - Nie chciałbym, aby...
- Abym ją wystraszył, jasne - burknął Itachi, zbierając czarne włosy w ciasny kucyk. - Zapomniałem, że jesteście teraz bardzo bliskimi przyjaciółmi. - Starszy z nich przystanął, ale Itachi ominął towarzysza, nie zwracając uwagi na zawiedzioną twarz kompana.
- Masz do mnie żal, Itachi? - Shisui podbiegł, aby dorównać kuzynowi kroku. - Jeżeli...
- Wszystko w porządku. Nie interesują mnie cudze sprawy - powiedział, choć w rzeczywistości na samą myśl ściskało go w żołądku. - To wasza sprawa.

- - -

Homme Fatale

Lady Mickiewicz
Rozdział pierwszy

Gałąź, na której stał Janpā, była poza zasięgiem wzroku dla osoby, znajdującej się w celi. Stąd kot zawsze sprawiał wrażenie, jakby spadał prosto z nieba i dlatego prawie zawsze był pierwszy. Wzdychając w zawodzie, Sasuke upuścił papierek na ziemię, a Janpā rzucił się na niego z kocią gracją, zapewne myśląc, że to jedzenie. Zdeptał łapą fałszywą przynętę, wydając z siebie przeciągłe miauknięcie i patrząc prosto na Uchihę.
– Jesteś głupim kotem.

- - -

Powiedz przecie, kto jest twórcą jutsu marzeń w shinobi świecie?

Zek
Prolog

Ciemność bezlitośnie przedzierała się przeze mnie, brutalnie odbierając mi poczucie prywatności. Zatracała moje jestestwo, zacierając od tak dawna granice między nami, że zaczęłam wątpić, czy istniałam kiedyś “ja”, może była tylko ona? Nieprzenikniona, niezwyciężona i wieczna.

- - -

"Gdzież jest, o śmierci twoje zwycięstwo? Gdzież jest, o śmierci, twój oścień?"

Shayen
Rozdział drugi

- Witam Cię w moim klubie, to jest dziwne? – I to właśnie ta rewelacja, wprawiła mnie w konsternację. Powiedział słowo „moim”. Dostrzegł to i uśmiechnął się cwanie. – Oh, czyżbym nie wspomniał?
- To, że prowadzisz renomowany klub na całą Konohę i jej okolice? Nieeeee, chyba wspomniałeś raz czy dwa, ale to ja mam problemy ze słuchem. Nie przejmuj się. – Stwierdziłam z ironią i machnęłam wolną ręką, aby podkreślić te słowa. Chciał już coś odpowiedzieć ale przerwał mu śmiech. Śmiech chochlika. Spojrzałam nad bar, gdzie na piętrze, do którego prowadziły schody ze strefy tylko dla personelu, stała rudowłosa dziewczyna. Cała diabelska rodzinka w komplecie.

- - -

Zwaśnione Rody

Dita Regnif
56. Człowiek kontra demon

— Raport już leży na biurku, tam uwzględniłem szczegóły wraz z wymienionymi znaleziskami.
— Zapoznam się z nim jutro. Dziś chciałaby usłyszeć ogólną ocenę sytuacji. — Z ociąganiem odwróciła się do czekającego podwładnego, mrużąc powieki. — Co dla mnie masz, Shisui?
— Potencjalna kryjówka w górach okazała się zwykłym nieporozumieniem. Ślady wskazują, że od dobrych kilkunastu lat nikt tam nie zaglądał. Kiedyś może służyła Korzeniowi, ale oczyszczono ją do gołych ścian. Baa… przyroda ponownie ją zaadoptowała i teraz to siedziba niedźwiedzi. — Teleporter zdjął z twarzy maskę, ocierając z niej brud przedramieniem. — Natomiast podziemne labirynty na granicy z Krajem Herbaty to już inna bajka. Z całą stanowczością możemy stwierdzić, że po ucieczce z Konoha Danzo tam zajrzał. I z jakiegoś powodu wyjątkowo szybko ją opuścił. Śmiem twierdzić, że to był tylko przystanek na jego drodze do celu.
— Wiemy gdzie zmierza?
— Możemy wyłącznie przypuszczać. Ja, sądząc po zgromadzonych materiałach, obstawiałbym Kraj Bagien.
— Umotywuj.
— Ostatnimi czasy dochodziły do moich uszu pogłoski o zacieśnianiu więzi pomiędzy Shimurą, a jednym z przedstawicieli tamtejszej monarchii. Dziwne, zwłaszcza, że z racji łączących nas relacji handlowych to im bardziej powinno zależeć na nas, a nie odwrotnie. A jednak to Danzo wychodził z inicjatywą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

OBSERWATORZY