Szukaj

17 lutego 2015

Nowe rozdziały

Rozważna Romantyczka śle pozdrowienia :)
~PRZEPRASZAM ZA NIEDOGODNOŚCI~

"Miłość, która nie miała prawa się narodzić."

Liv-cchi
*one-shot* - To tak nie działa.. (cz.2)

Gdy Naruto zaczął się budzić jego przyjaciela nie było już w łóżku czy też pokoju. Chłopak zaczął sobie mamrotać coś pod nosem przeciągając się, a następnie uniósł się na łokciach i zaczął się rozglądać niemrawo. Tak też sądził, że obudzi się sam. Głęboko odetchnął, chwilę sobie jeszcze leżał po czym wstał przeciągając się, tak - zdecydowanie to łóżko było najwygodniejszym łóżkiem w całym tym domu. Jego dłoń opadła niedbale na pośladek niechlujnie się po nim drapiąc i poprawiając swoje bokserki. Ziewnął i próbując wejść do łazienki nacisnął na klamkę, ale była ona zamknięta prawdopodobnie na klucz. Wydął wargi i zaczął obrażać swojego egoistycznego kumpla pod nosem, wyszedł z pokoju i się rozglądnął. Odnalazłszy łazienkę wszedł do niej, odlał się i nawet nie myjąc po sobie rąk wyszedł z niej i zszedł na dół cały czas rozglądając się. W domu było strasznie cicho i mimo, że Sasuke był typem cichego człowieka i potrafił robić wszystko tak, że nawet mysz by się nie zorientowała, że została złapana za ogon, to i tak było zbyt cicho. Może się obraził za to wepchanie się do jego łóżka, wsiadł w samochód i sobie odjechał zostawiając go samego, co raczej byłoby mało prawdopodobne bo kto by zostawił Uzumakiego w takim domu? Nikt mający chociaż odrobinę rozumu.
Wyszczerzył się szeroko widząc swojego przyjaciela, który stał w kuchni przy blacie i chyba robił ciasto na naleśniki, Naruto czmychnął do kuchni i objął czarnuszka od tyłu.
- Dzień dobry kochanie. - Mruknął i złożył mu pocałunek na policzku, po czym się zaśmiał i odsunął opadając tyłkiem na krzesło przy stole.
Sasuke zerknął na niego kątem oka cicho prychając pod nosem i zaczął równomiernie przelewać chochelką jeszcze wodniste ciasto na rozgrzaną patelnie.

_________

Gdy twa dusza zaczyna błądzić, nie ma już odwrotu

Nishie
 Rozdział 1

„musisz chronić go, nawet za cenę własnego życia. Nikt nie może go dostać. A już na pewno nikt nie może go otworzyć. Skarb naszego klanu musi pozostać w ukryciu po wsze czasy. Inaczej nastanie chaos, którego nikt nie zdoła powstrzymać...”
- Pewnie, nie ma sprawy! - uśmiechnęła się ironicznie. - To już przewrażliwienie. Chaos? Nikt nie zdoła powstrzymać? No bez przesady!

_______

Splamiony Krwią Księżyc
http://tajemnica-ksiezyca.blogspot.com/

Hoshiko Ai
Rozdział III - Myślałem, że zdechłeś


- Akane… - szepnąłem cicho nie mogąc uwierzyć w jej tak diametralną zmianę. Byłem świadomy tego, że kiedy wróci, oczywiście o ile wróci będzie inna. Nie tylko zewnętrznie, ale i jej charakter wraz z mocą. Ona mnie jednak wyminęła nie odzywając się w ogóle. Jedynie jej kosmyki delikatnie musnęły mój policzek. Chciałem coś zrobić. Nie wiem co jednak nie mogłem ni nie zrobić. Tsunade jednak pokręciła przecząco głową bym się poddał. Wiedziała, że jestem na straconej pozycji, tak samo jak i ja.

______

"Życie bez miłości to czarodziejska latarnia bez światła"
http://the-light-of-love-ss.blogspot.com

Linki
5.Przysługa za przysługę


- Nie chcę tych pieniędzy! Ani niczego, co należy do ciebie.
- Ty do mnie należysz, Sakura. Nie zapominaj o tym, mam w garści ciebie i twoje sekrety. Pilnuję ich jak oka w głowie, więc powinnaś mi być wdzięczna. Jeśli daję ci pieniądze to mam ku temu powód. Ty możesz mi ewentualnie podziękować, nic więcej. To co z nimi zrobisz, to już twoja sprawa. - zamilkł na chwilę. - Cieszę się, że wszystko sobie wyjaśniliśmy. Kto wie? Może niedługo się spotkamy?
Rozłączył się.
Niedługo się spotkamy? Co to miało, do cholery, znaczyć!
Ze zdenerwowania pochwyciłam białą kopertę i cisnęłam nią w kierunku drzwi. Nie zauważyłam stojącej w nich osoby, która wpatrywała się we mnie jak w wariatkę. Pieniądze rozleciały się na wszystkie strony, rozwiewając się na wszystkie strony. 

_____


Amanda
Starter I


- Przecież ten rozkaz nie ma sensu! - Krzyknęłam i z frustracją opadłam na ziemię,
- No właśnie, Kami. Nie wszystkie rozkazy naszych szefów mają sens. Trzeba zawsze samemu analizować sytuację. Widzisz, niepotrzebnie zniszczyłaś bardzo ładne drzewo. Przypomniało mi to jedną historię z czasów mojej młodości... - Nie usłyszałam już tego wspomnienia. Na pewno zboczonego. Zamyślona poszłam do swojego namiotu.

______

28 weeks later

 Mayako
VI. Ucieczka

– Naruto, ja nie żartuje, będziesz miał zajebisty problem!
– Już go mam – odparł spokojnie, uciekając wzrokiem od zielonych tęczówek, które nawet w ciemnościach połyskiwały w dziwny sposób.
Wizjer, kolejne dachy, okna, cienie - pusto.
– Kawaleria powietrzna dostała rozkazy! Zbombardują pierwszą dzielnicę! Spłoniesz tam, kurwa, żywcem!
Sakura usłyszała dokładnie każde słowo i zacisnęła dłonie, na ramionach dzieci. Błękitne oczy umundurowanego ponownie spotkały się z jej, szmaragdowymi – oboje to wiedzieli. Nie mieli żadnych szans.
– Och – westchnął ostentacyjnie blondyn, a ramiona mu opadły – tak szybko?

_______


Rin-chan
Rozdział 6


- Jesteś Narcyzem ! - Krzyknęła uradowana z siebie. - Już wiem, mam pomysł. - Nic nie rozumiałam, kim jest Narcyz? I jaki miała pomysł? Postanowiłam tylko jej słuchać i jak na razie nie zadawać pytań. Uśmiechnęła się do mnie ponownie i zaczęła grzebać w swojej torebce. Po minucie wyjęła z niej jakąś kartkę. Byłam przygotowana na to, że to kolejna dziwna ulotka o leczeniu, ale jednak nie. Popatrzyła na tę kartkę i spojrzała na mnie. - Posłuchaj. Zadam ci teraz parę pytań. Tylko masz na nie odpowiedzieć szczerze, bo kłamanie nic tu nie pomoże. - Pokiwałam potwierdzająco głową i usiadłam na swoim łóżku czekając na te pytania, które chciała zadać. Denerwowałam się trochę, ale jednak moja ciekawość przejęła nade mną kontrole. - Czy uważasz, że zasługujesz na specjalne traktowanie?
- Słucham? Co to za głupie pytanie...?
- Odpowiedz.
- Oczywiście, że zasługuje na specjalne traktowanie. Jestem wyjątkowa i jedyna w swoim rodzaju, dlatego każdy powinien mnie szanować i postrzegać jako kogoś lepszego.
- No dobrze... Kolejne pytanie. Czy uważasz, że jest naprawdę niewiele osób zasługujących na twoją uwagę i poświęcenie im czasu? -Westchnęłam ciężko i bez większego zamyślenia odpowiedziałam to co naprawdę myślałam.
- Tak. Jedynie ludzie, którzy są warci mojego czasu będą go dostawać. - Kobieta lekko się do siebie uśmiechnęła i ponownie popatrzyła na kartkę.
- Czy uważasz za ważne spędzanie czasu z ludźmi wyjątkowymi lub wpływowymi?
- Raczej tak, jeśli chodzi na przykład o moją rodzinę, uważam, że bardzo ważne jest spędzanie z nimi czasu. Czy to już wszystkie pytania?
- Tak to było ostatnie. Odpowiedziałaś pozytywnie na każde pytanie, więc moja diagnoza się potwierdziła.

______


Marao
Rozdział 48.


To jest nowoczesny świat pełen ludzi takich jak ty, nowoczesny świat dla złamanych skaczących serc, które wypełniamy słowami, ale już ich nie potrzebujemy. To egoistyczna, brudna wojna dwóch zranionych wojowników. Walczymy o ostatnie tchnienie. To nic ci nie daje, to nic nie pomaga, bo co możesz zrobić, kiedy świat robi się szary?
Ukradłeś moją przyszłość, zniszczyłeś marzenia.

______

Save me if I become my damons
http://ai-kakashixsakura.blog.pl/

Mayako
48. Wakacje


– Chcecie odebrać nam rozrywkę? – jęknęła Konan, mierząc się wzrokiem z Itachim.
– Nie, wy po prostu rozegracie to nieuczciwie – westchnął starszy Uchiha.
– Ostatni raz tłukłem się w ten sposób chyba w Akademii… I to z tobą, Sasuke – prychnął Naruto, uderzając pięścią w drugą, otwartą dłoń.
– Jakie to, kurwa, uciążliwe – Shikamaru przeciągnął się i ziewnął.
– Ten, który skończy z limem, stawia reszcie piwo! – zakomunikował Sasuke, po czym odbił się od ziemi i pewnie natarł na oponentów.

_____


Sasame Ka
III. Pijackie wariacje


— Zdajesz sobie sprawę z tego, co zrobiłeś, białasie? — fuknęła zła, wymachując dłońmi.
— Wiem, wyczytałem to w jednej z moich książek — powiedział i uśmiechnął się na swój sposób.
— Mogłam się tego spodziewać, nic się nie zmieniło — wydukała, po czym złapała się za głowę. — Ale mnie łeb napieprza!
— Trzeba było tyle nie chlać — rzuciłem kąśliwie.
Sakura jedynie spiorunowała mnie wzrokiem. Nagle mocno szarpnęła, ale na niekorzyść dziewczyny Sai stanowczo ją trzymał. Zrobiła zrezygnowaną minę, jakby jej plan spalił na panewce.
— Postaw mnie na ziemi — mruknęła zła, po raz kolejny rozładowując swoje emocje na plecach chłopaka.
— Nie mam najmniejszego zamiaru — odpowiedział spokojnie.
— Chcę porozmawiać — rzuciła.
— Nie mam o czym z tobą rozmawiać.
— Aleś ty miły, Sai — odburknęła zrezygnowana.

_____


Kakasz
14. Ostatnia nadzieja


- Na prawdę pamiętam stare czasy i wiem, że jesteś naszą jedyną nadzieją !- Krzyknął . Widziałem w jego oczach coś z desperacji, żalu i strachu, poczułem ukłucie w sercu, coś w rodzaju wyrzutów sumienia, które chciało mnie tu zatrzymać, ale ja nie zamierzałem się mu poddać.
Chciałem wrócić do domu.
- To pomyłka, daj spokój starcze…- Rzuciłem na odchodne i dogoniłem dziewczynę , która już czekała na mnie pod budynkiem.
To ona miała być moją przyszłością, moim światem.
Przyszedł czas na to by wrócić do Konohy i tam zbudować wszystko od nowa, na mocnych fundamentach.

_______


Ikula
Rozdział 11 - Porwanie


- Czy zdradzisz mi, skąd czerpałeś inspirację dla swojej historii?
Orafin spłonął rumieńcem i nieco spuścił wzrok.
- Poniekąd z wydarzeń, które działy się w moim życiu. Bardzo młodo straciłem swoją ukochaną matkę i podobnie jak główny bohater wyruszyłem w podróż, by ją pomścić, jednak nigdy nie dopełniłem swojej zemsty, ponieważ morderca zginął zanim zdążyłem go odszukać. Sądzę jednak, że gdybym zatopił ostrze w jego piersi, wcale nie poczułbym się lepiej. Może przez chwilę upajałbym się smakiem zwycięstwa, ale ostatecznie to nie zwróciłoby życia mojej matce. Myślę, że gdy człowiek próbuje się mścić, to tak naprawdę nie dopuszcza do świadomości faktu, iż dana osoba nie żyje. Ma nadzieję, że to co stracił, wróci do niego, gdy winowajca poniesie karę. Tak na prawdę tylko odwleka w czasie nieuniknione i gdy w pełni zdaje sobie sprawę, że czasu nie da się zawrócić, to go niszczy. Uczucia są zbyt silne i rozbijają duszę w gruzy.

_________

Wiatr jest moją siłą, jeśli nie doceniasz jego mocy, nie doceniasz mnie...
http://wiatru-nie-ujarzmisz.blogspot.com/

Neko no Kami
Rozdział IX


-I co było dalej? Tak sobie po prostu zaczęli być pierwszymi na świecie ninja?
-Tak, coś w tym stylu. Myślę, że brakowało im... nie wiem jak to nazwać. Nie mógłbym powiedzieć, że walki, raczej... -znów się zamyślił. -może poczucia, że mają na coś wpływ? ...Na początku byli zwani potworami, duchami, najczęściej demonami, ale z biegiem czasu po zostali po prostu strasznym klanem Kurohane...

_________


Naruto Uzumaki
Rozdział szósty-zaufanie


Drobne krople deszczu spływały po bladej lekko zarumienionej twarzy dziewczyny.Porywisty podmuch wiatru targał jej rozpuszczonymi włosami ,unosząc raz po raz ich pojedyncze pasma.Opierając się plecami o zimną ,obdartą i za pewne już starą ścianę szarawego budynku spoglądała martwym ,nieobecnym wzrokiem na znajdującą się przed nią wąską w tej chwili doszczędnie opustoszałą uliczkę.Uczucia ,które niegdyś wydawały się jej obce ,niepotrzebne w tej chwili stawały się coraz wyraźniejsze pozostawiając po sobie kolejne skazy na sercu.

_______

,,Odgaduję, co mógł znaczyć ruch twoich źrenic."
http://im-right-here-forever.blogspot.com/

BaddieKix
#2 Przewrotne pierwsze razy


Moja riposta nie wywarła na nim absolutnie żadnego wrażenia. Zmusił się do wstania i podszedł do mnie, zatrzymując się w odległości kilku centymetrów naprzeciwko. Chciałam się cofnąć, ale nogi odmówiły mi posłuszeństwa. Był przystojniejszy, niż sądziłam. Jego spojrzenie, choć zimne i nieodgadnione, potrafiłoby złamać niejedno damskie serce. Poza tym wyglądał jak seksowny, niegrzeczny chłopiec. Pociągał mnie w każdym znaczeniu tego słowa, choć próbowałam tego nie okazywać.
- Cieszę się, że potwierdziłaś moje przypuszczenia - mruknął, a moje nozdrza automatycznie wypełniły się zapachem najpiękniejszych, męskich perfum, jakie kiedykolwiek dane mi było wąchać. - Nachalna, irytująca, wciskająca nos w nie swoje sprawy prostaczka - skwitował.

_______


Sheeiren Imai
VII Marzenia nie do spełnienia


Jestem w jakimś domu. Siedzę na kanapie, na ramionach mam koc. Przede mną stoi kubek gorącej herbaty. Ciecz paruje, oferując przyjemne ciepło, jednak ja ledwo godzę się na koc. Przygniata mnie, łamie w pół, każąc się położyć. Walczę.
Znajomy coś do mnie mówi. Jest na przeciwko mnie. Ma zmartwione spojrzenie. Wygląda na naprawdę przejętego. Ja jednak patrzę tylko na pulsującą tętnicę na jego szyi. Ciekawi mnie. Czuję dookoła siebie śmieć. Przecież wystarczy ją przeciąć i hyc…
- Dziecko do wora, a wór do jeziora. Dziecko się topi, a deszcz kropi - śpiewam, patrząc w unosząca się parę. - Worek tonie, dziecko krzyczy, lecz nikt go nie słyszy, bo zamilkło tam na dole. Dziecko umiera, worek wypływa, na górę gdzie śmierć na flecie pieśń żałobną wygrywa.
Widzę śmierć w płaszczu. Pięknie gra mamiąc kolejne dzieci, które urzeczone idą za nią posłusznie. Słyszę jej śpiew.

______


Ronny
Rozdział: 1.2 - Witaj w domu


- Wstajemy kochanie - uśmiech sam wpełzł na jej twarz, słysząc owe słowa. - wstajemy, wstajemy, szkoda takiego dnia - to już było mniej miłe, ona tak bardzo nie chciała wstawać, niech ją zostawi, kimkolwiek jest. Ona chce spać i koniec. Przewróciła się na drugi bok, może sobie pójdzie. - pobudka, pobudka kto rano wstaje to - machnęła ręką. Niech jej tylko dadzą spać. - no wstawaj, - uchyliła jedną powiekę, ale już po chwili tego pożałowała, słońce, wpadające przez nie do końca zasłonięte zasłony, dało o sobie znać. Przymrużyła oczy, po chwili znowu je całkowicie zamykając. Nie, jednak nie da rady. Próbowała. Trudno. - ssiesz kciuka? - Poderwała się, od razu chwytając za serce.
- Dei dzwonił i prosił bym Ci to puściła - blondynka odwróciła się w stronę głosu. Uśmiech samoistnie pojawił się na jej twarzy - na początku nie rozumiałam po co - gość siedział w fotelu, bawiąc się telefonem. - ale teraz muszę przyznać mu rację, było warto. Gdybyś widziała swoją minę - zaśmiała się, przyglądając się morderczemu wzrokowi kuzynki. Uśmiechnęła się do niej prowokacyjnie. W odpowiedzi Yumi rzuciła w nią poduszką znajdującą się nie opodal. Nie omieszkała również nazwać ją zołzą.

_________


Wiwiana Diehl
Splin nocy letniej - część 2


Następnego dnia Rion została wysłana do wioski, aby zakupić kawałek mocnego i grubego sznurka na którym Hiroe mogłaby suszyć swoje zioła i owoce. Wczesną wiosną kompletowała zbiory, spacerując wieczorami wśród mrocznej gęstwiny, rano przycinała łodygi i rozdzielała nasiona. Rion czasami pomagała siostrze w złożeniu worków na strych – zostawiała je jednak przy drewnianych, skrzypiących drzwiach, gdyż nie mogła znieść denerwującego i paskudnego zapachu rumianku.
Nakamura przemierzała wąskie ulice wioski, przyglądając się tym samym, nudnym wystawom sklepowym, które srogo tkwiły w jej kruchej pamięci. Tego dnia jednak były szczególnie nijakie – niewielu ludzi pojawiło się na targu, a jeszcze mniej przyszło na nową dostawę świeżych ryb w jaśminowym zaułku.

Dopiero później Rion dowiedziała się, że młodszy Uchiha leży w szpitalu z marnymi szansami na ocalenie – zatruty czymś niezidentyfikowanym, umrzeć miał w krótkim czasie i całkowicie bezboleśnie. Zapadł w długi, przerażający sen.

_______

Mai
30. Przeszłość.


To, co mnie ciągnęło nie było z pewnością dobre. Było mroczne i tajemnicze, przeszywające i mrożące krew w żyłach. Jednak z moim upodobaniem do ładowania się w kłopoty nie potrafiłam powstrzymać pokusy. Gdy wybiegłam za mury wioski zatrzymałam się w lesie tuż przed wrotami świątyni, w której znaleziono mnie pierwszego dnia. Zza drzwi biło dziwne jaskrawo błękitne światło. Ciągnięta ciekawością pociągnęłam jedno skrzydło do siebie otwierając je. Jednak, gdy weszłam do środka światła już nie było. – Ktoś tu jest? – Zapytałam niepewnie, rozglądając się niepewnie na wszystkie strony ciemnego pomieszczenia. Wyraźnie czując czyjąś obecność jednak nie była to zwyczajna chakra. Coś innego. Mrocznego. Co gorsza zdawało mi się, że czułam już kiedyś coś podobnego. – Pokaż się. – Nakazałam jednak odpowiedziała mi tylko głucha cisza. Poczułam chłód wiatru na nagim karku. Przeszedł mnie dreszcz. Odwróciłam się gwałtownie w stronę wejścia. W jego progu stała ciemna postać. Oświetlona jedynie bladym światłem księżyca rzucanym z zewnątrz. – Kim jesteś? – Zawołałam starając się ukryć przerażenie, jakie mnie ogarnęło.
- Pytasz mnie, kim jestem? – Zapytał rozbawiony cień. Jego słowa były jak zimny prysznic. Tak znajomy głos i zarazem tak odległy. – Prosiłem byś wróciła. Wystarczy już tej zabawy Mai.

_________


Elvis Dub
Rozdział 7


Konan wracała do domu z dwiema siatkami pełnymi zakupów. Mama wysłała ją do sklepu zaraz po tym jak wróciła ze szkoły. Nie bardzo jej się to podobało, ale przecież rodzicom trzeba pomagać, tak więc, bez marudzenia poszła zrobić zakupy. Sklep nie znajdował się daleko, to też nie musiała się zbytnio nachodzić. Gdy zbliżała się już do domu, zauważyła, że z przeciwnej strony drogi, idzie Sasori z rękami w kieszeni. Wpatrzony był w swoje czerwone trampki. Zastanawiała się czy trafia do domu po węchu, idąc w taki sposób. Przecież można było na kogoś wejść.
- Sasori! - zawołała z uśmiechem. Chłopak uniósł wzrok i ujrzał swoją sąsiadkę. Nie odwzajemnił uśmiechu. Dziewczyna podeszła do by niego zagadać. Nie często rozmawiali. Tylko wtedy gdy nadarzyły się takie okazje jak ta. Od tygodnia chodzą razem do jednej szkoły, a na przerwie widzieli się tylko raz, do tego nasłuchała się wielu narzekań na niego, ze strony Hidana, ale absolutnie nie wierzyła w to co mówił ten szarowłosy chłopak. Był jej przyjacielem, i dobrze wiedziała, że przesadzał.
- Skąd wracasz? - zapytała ciekawa. W końcu lekcje skończyły się już dwie godziny temu, więc zainteresowało ją gdzie był. Może znalazł sobie w końcu jakiegoś kolegę, cieszyła by się z tego powodu. Wydawał się jej taki samotny. Deidara mówił, że nie utrzymuje w klasie głębszych kontaktów, ograniczają się one tylko do krótkich rozmów na przerwie, to wszystko. 

____

Agonia Uczuć

Kira Iuventus
2#13 Bez wolności

Wyglądał tak bezbronnie, spokojnie. I choć tłamsił go ból wydawał się być szczęśliwy, tak samo jak ja. Od dobrych dziesięciu minut, a może i dłużej, milczeliśmy. Słowa znowu stały się zbędne.
Kochałam tego człowieka najmocniej na świecie. Wszystko, czego pragnęłam znajdowało się w nim. Moje miejsce, mój dom, moje serce – w jednej osobie zawarte. Czy powinnam pragnąć czegoś więcej? Czy mam prawo do składania żądań, gdy otrzymałam najpiękniejszy i największy dar na świecie? Miłość. Bezwzględna i niekończąca się miłość. Tylko tego pragnęłam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

OBSERWATORZY