Szukaj

04 września 2014

NOWE ROZDZIAŁY



Meaning of Life

Okeyla Kodori
Chapter I

Nieprzyjemny, uciążliwy ból mięśni u nóg dawał mi znać od niesamowicie dłużącej się godziny. Przynajmniej tak mi się wydawało, a na dodatek towarzyszyło mi uczucie, że Naruto całkiem szybko zlatywał czas. Pędził na przodzie, co jakiś czas odwracając się do mnie, by zagadać na jakiś temat. Z chęcią oczywiście odwzajemniałam jego zamiary i kontynuowałam rozmowę. Wtedy na jego twarzy malowała się krzta zadowolenia i satysfakcji. Nie widziałam jednak w tym nic, czym Uzumaki mógłby się szczycić. Z reguły przychylnie reagowałam na jego entuzjastyczne zaczepki, aby wszcząć jakąś dyskusję, a często nawet sama się do tego paliłam. Zupełnie inaczej było z Kakashim, który przemieszczał się kilka metrów za nami w milczeniu. Widziałam jego mimikę twarzy, mówiącą sama za siebie – chciał pochłonąć kolejne rozdziały swojej erotycznej książki, lecz postanowiliśmy, że postaramy się jak najszybciej znaleźć w Konoha. Gdyby czytał tę opowieść, bylibyśmy zmuszeni do wolniejszego tempa.


_____________


"Miłość kpi sobie z rozsądku. I w tym jej urok i piękno." A. Sapkowski

Kushina-chan
3. Posiadówka

Przed trzecią do pokoju wparował Madara. Wyjęłam słuchawki z uszu i razem z telefonem włożyłam pod poduszkę, nim ten zdążył się zorientować, bo po raz kolejny był mocno pijany. Śmierdziało od niego wódą, przepraszam, whisky, na kilometr. Udałam, że śpię. Mężczyzna opadł na łóżko z głośnym westchnięciem, wybełkotał „dobranoc baranku” i już po chwili zapadł w głęboki sen. Wykorzystując to wstałam i niezadowolona, że noc przed kolokwium spędzę na fotelu, uwiłam tam sobie gniazdko. Wyłożyłam nogi na stoliku i przykryłam się kocem.
Na kanapie dalej leżało opakowanie po prezerwatywie.


____________


 Kraina cieni

Mukudori
 12.Wedle uznania

- Mogę upuścić trochę krwi? – Kiedy mężczyzna wyszczerzył ostre zęby w szerokim uśmiechu i zacisnął dłoń na wystającej znad ramienia rękojeści, Uchiha wiedział już, czego się spodziewać.
- Wedle uznania – mruknął tylko, uznając, że wszystko, co robią, robią na własną odpowiedzialność. Był cholernym indywidualistą i nie dopuszczał do siebie myśli, że współpracują ze sobą właśnie po to, aby uniknąć niebezpieczeństwa i pracować wydajniej. Ani on jednak, ani jego wysoki towarzysz, nie oczekiwali od siebie pomocy i radzili sobie w pojedynkę. Nie oglądnął się za siebie ani razu, a chwilę później usłyszał przerażone krzyki i błaganie o pomoc. On tymczasem znalazł się tuż za kobietą i położył swoją męską, smukłą dłoń na jej wątłym ramieniu. Kiedy odwróciła się w jego stronę, przez chwilę nie wiedział, co powiedzieć.


__________


Zaskocz mnie biciem serca, a zaskoczę Cię melodią która do niego pasuje

Bartlomiej R.
Rozdział 10

Temari od kilku dni mnie denerwowała. Chodziła za mną jak cień, nad którym jako członek klanu Nara nie byłem wstanie zawładnąć. Cały czas chciała ze mną o czymś rozmawiać. Opowiadał mi o jakichś pierdołach, które totalnie mnie nie interesowały. Miałem wrażenie, że za całą tą jej gadką, kryło się coś więcej. Jakieś drugie dno, na które blondynka bardzo powoli starała się mnie naprowadzić, ale postanowiłem odłożyć moje rozmyślenia na później, bo teraz musiałem pozbyć się jakoś natarczywej dziewczyny. Wpadłem na genialny pomysł.
- Muszę iść trenować – przerwałem jej długi wywód i skierowała swoje kroki do przedpokoju. Zacząłem wkładać moje buty, kiedy zorientowałem się, że dziewczyna nade mną stoi. Uniosłem lekko głowę i zrobiłem pytającą minę.
- Idę z tobą – powiedziała i zaczęła robić to co i ja wcześniej.
- Ale wiesz mam bardzo ciężkie treningi. Nie chciałbym, abyś się przemęczyła – starałem się odwieść Temari od myśli wspólnego treningu.
- Może zamiast treningu zrobimy mały pojedynek?


________________


Czy jedna osoba może tak bardzo odmienić jego życie

Rin-chan
Rozdział 12

W pobliskim szpitalu na ławce przed pokojem badań siedziała czerwonowłosa kobieta. Czekała aż w końcu wyjdzie lekarz i powie jak wypadły testy i badania, które robiono jej parę godzin temu. Strasznie nie mogła się już doczekać kiedy wyjdzie i po raz kolejny zobaczy syna. - Wybaczył mi i nie zamierzam zmarnować tej szansy ... Byłam okropną matką, nigdy o niego nie dbałam ... Ahh Minato gdybyś był na tym świecie na sto procent by do tego nie doszło i bylibyśmy normalną i szczęśliwą rodziną. - Kobieta pogrążyła się w myślach gdy nagle z pokoju wyszedł tak długo oczekiwany człowiek.
- Pani Kushino badania wyszły poprawnie co znaczy, że możemy panią wypisać jeszcze dzisiaj. - Kobieta aż podskoczyła z radości a oczy jej tak jakby się przeszkliły.
- Bardzo dziękuje doktorze to ja pójdę się zgłosić do recepcji. - Jak powiedziała tak zrobiła i popędziła w stronę recepcji. Gdy już skończyła rozmawiać z kobietą w recepcji pobiegła do pokoju w którym pewien czas pomieszkiwała ubrała się w swoje ubranie i szybkim krokiem wyszła ze szpitala udając się w stronę swojego mieszkania.


______________


Na boisku i w miłości: nie odpuszczę!

Viola
Rozdział II

- Dobrze znasz odpowiedź, więc po co mam niepotrzebnie strzępić język? - jej głos był spokojny a ona sama wyglądała jakby nie bała się rozwścieczonego chłopaka - Poradzicie sobie beze mnie.. Przecież zawsze byliście tacy samowystarczalni.. - ponownie zakręciła piłką

- Będziesz tego żałowała - Pain spróbował odebrać jej piłkę jednak ta zgrabnie wyminęła jego ręce

- Możliwe.. Przyszłość jest dla mnie nową niewiadomą.. Ale jeśli zostałabym z Wami, żałowałabym na pewno - przeniosła wzrok na zdezorientowaną drużynę Akademii Konoha - Nie poddam się. Zrobię wszystko abyśmy wygrali najbliższe zawody! Będziemy najlepszym zespołem Pięciu Nacji, a może nawet Japonii - spojrzała w błękitne tęczówki Uzumakiego - Zgadzam się Naruto-kun. Pomogę Ci.


_____________


Tonight we're alive for the very first time

Mari
5 - I bleed for you

Czekał na reakcję, jakąkolwiek. W tej chwili spodziewał się wszystkiego. Od ataku złości, po zwykłe stwierdzenie, że dalej to do niego nie dociera. Nawet by się nie zdziwił. Jemu samemu na początku ciężko było przyswoić pewne informacje, jednak z biegiem czasu zrozumiał. To on musiał zakończyć to raz na zawsze.


_______


Bumpy Path!

Frio Hamaguri
XVI - Świat (cz.1)

Chwilę później go przytulił, poczuł chłód, gdy chłopak wziął swój kubek i usiadł przy stole, biorąc pierwszą kanapkę, podążył za nim. Nim obejrzeli się, już siedzieli w samochodzie, minuty mijały, a stali na parkingu szpitalnym.
- Masz dziś jakoś rozmowę?
- Nie wiem, czy się wyrobimy, ale dzwonili do mnie z galerii.
- Jako?
- Ochroniarz, ale wolałabym coś bardziej ciekawego.
Nachylił się do Małej, która spała w najlepsze, jakby nie wyczuwała zapachu szpitala. Jakoby, to gdzie jest, najmniej ją 

obchodziło. Wyglądała na taką spokojną. W sumie mogła czuć się z nimi bezpiecznie.
- Zawsze możesz spróbować, a twój brat nie chciałby takiego ochroniarza?
- Ta, zapewne, osobistego. Oj, jakbym mógł cię mieć częściej.
- Nie przy ludziach – skarcił go, chociaż mówili szeptem, nie tylko Eriko tu spała, czekając na swoją kolei.
- A tobie jedno w głowie. Miałem ochotę spytać ciebie, kiedy weźmiesz dłuższy urlop, ale obawiam się, że ta sugestia 
sprawiłaby, że twoja fantazja zaczęłaby buzować, co nie?


_____________


Testament zabójców Kioto

Neko Fuyu
9 "Bal fałszywych ludzi"

- Jest tu trochę tłoczno, może…
- Przepraszam bardzo, ale Sora musi jeszcze zatańczyć ze mną - dzięki Bogu, Gaara.
- To raczej ona decyduje - warknął mężczyzna.
O boże nigdy nie byłam w takiej sytuacji, ale nie powiem. To całkiem przyjemne, kiedy dwóch gości rywalizuje tak jakby o ciebie. Patrzyłam to na jednego to na drugiego i lekko się uśmiechnęłam.
- Przykro mi, ale wolę młodszych - rzekłam i przeszłam do Sabaku.
- Panu dziękujemy - nie powstrzymał się od złośliwego komentarza, kiedy obejmował mnie w talii. Położyłam swoją rękę na jego barku. Powolnie poruszaliśmy się w rytm muzyki i tym razem nie unikałam wzroku mojego partnera. Wręcz przeciwnie, cały czas z grobowymi minami się na siebie patrzyliśmy, aż w końcu on się uśmiechnął.
- Widzę, że masz wzięcie tylko u starszych - czar prysł i powrócił irytujący Gaara.


_____________


Poznanie prawdy może zmienić wszystko

Kumiko
4. Głupi pomysł lepszy niż żaden

Miał ochotę krzyczeć, kłócić się i wyrzucić bratu, jak bardzo go teraz nienawidzi. Nie sadził, że Itachi postąpi tak egoistycznie kiedykolwiek w życiu. Jego niechęć do Sakury musiała być ogromna, skoro się na to zdecydował.
Skoro krew w nim kipiała, skoro miał tak wiele do powiedzenia, czemu milczał? Dlaczego stać go było jedynie na ironiczny uśmieszek i potakiwanie niczym w transie? Nie wytrzymał jednak i wstał wreszcie. Stanął obok nachmurzonej Hinaty, po czym bez pardonu szarpnął ją za nadgarstek. Wszyscy umilkli, kierując ciekawskie spojrzenia na Sasuke, ten nie przejął się tym zbytnio. W całkowitym natłoku myśli, które huczały mu w głowie tak intensywnie, iż nie potrafił zrozumieć ich ogólnego sensu, powiedział:
- W takim razie muszę pogadać z narzeczoną - warknął, wbijając w nią intensywne spojrzenie, aż ta zadrżała.


_________


I KNOW THAT YOUR SMILE IS FALSE

Mitshie
Prolog II

Oślepł. Oślepł, na jedno oko. 
- Powiedz to - zażądał szeptem, pieszcząc mnie ostatni raz swoim barytonem. To takie erotyczne. 
- Tańczymy, głupi. Jak stalowy oręż z piętnem honoru. 
- Jak przebiśnieg, który nie doczekał wiosny; chciałaś powiedzieć.
- I mak splamiony krwią. 
- Co więc zrobimy z tak pięknym dniem? Z dwoma metaforami, Sakura?
To ballada o miłości. Romantyczna ballada, co do tego nie mam wątpliwości. Padlina z Sępem tańczyła. Trup z Bogiem. Dziwka z Krucifyksem. Pojebało mnie, tyle zdążyłam oszacować. Dobra ze mnie księgowa. Dobra ze mnie byłaby żona. Ha-ha-ha. 
- Zabiję cię. Teraz. Tutaj.


____________


„Jedyny sposób, by oszpecić piękno, to ukazać jego szaleństwo.”

Erroay von Uchiha
Jakie wariactwa może przynieść nam życie cz.2

– Panie Uzumaki, nie bez powodu prosiłem, by uczęszczać na moje zajęcia. Niech pan wróci, gdy już się pan tego dowie.
– A nie może mi pan tego po prostu powiedzieć? – Naruto warknął cicho, jednak szybko się opanował, zdając sobie sprawę, że to jego ostatnia deska ratunku. – Panie doktorze, tak będzie szybciej i nie będę już musiał panu więcej głowy zawracać, no nie?
Mężczyzna zaśmiał się cicho, kręcąc głową. Następnie spojrzał blondynowi prosto w oczy.
– Panie Uzumaki, ja mam wystarczająco dużo czasu i myślę, że te kilka spotkań więcej mi nie zaszkodzi. Nie musi się pan martwić o mój czas.
– Ale zaczynam się martwić o swój.
– Cóż, to już pański problem. – Mężczyzna uśmiechnął się szerzej, nie spuszczając wzroku z coraz mniej pogodnej miny Uzumakiego. – Prosiłem, by projekty oddawać do grudnia, a wie pan jaki mamy miesiąc? Tak, już luty. Czyżby nie zakupił pan w tym roku kalendarza? Szkoda, trzeba było poprosić Mikołaja.
– Poproszę zajączka wielkanocnego – wycedził blondyn przez zaciśnięte zęby.
– I słusznie.


___________


Miłość sprawia, że dusza wychodzi ze swe kryjówki

 Amishiru 
 9. Omijając prawdę

– W końcu chyba tego chciałaś, prawda? Przeszkadzała ci ta nachalność. Przeszkadzało ci to, że chciałem się o tobie czegoś dowiedzieć. Równie dobrze mogłabyś zostawić sytuacje taką jaka jest. Ale ty pragniesz tego, by ktoś wykazałam tobą zainteresowanie. Chcesz czuć się dla kogoś ważna.
Te słowa, które wypowiedział bez cienia emocji ukuły mnie w serce niemal natychmiast. Zabolała mnie prawda, której sama nie byłam świadoma. Której nie chciałam być świadoma.
– Przestań. – wypowiedziałam zaciskając zęby.


___________


 "To, co osobno jest piękne, razem zachwyca jeszcze bardziej"

Shōri Chan
"Biała przepustka do piekła"

 Zaciekawiona, wyciągnęłam to. „Coś” okazało się być małym, czarnym pudełeczkiem z zamszu, które najbardziej kojarzyło mi się ze specjalną szkatułeczką na pierścionek. Zmarszczyłam brwi, widząc białą karteczkę, która wyraźnie mówiła „PIECZĘĆ”. Co mogło być tak ważne, że moi rodzice to zapieczętowali?

Zdjęłam blokadę, a karteczka rozpłynęła się, dając mi dostęp do wnętrza. Niepewnie otworzyłam szkatułkę. Na białej, satynowej poduszeczce leżał biały wisiorek z czarnym kółkiem – symbol Yang. Przyglądałam się w zaciekawieniu medalionowi, muskając go od czasu do czasu palcem. Nagle dostrzegłam wciśniętą pomiędzy poduszeczkę, a sciankę pudełka – kartkę.

Wyjęłam ją i zamarłam.

Było to pismo… mojej mamy.


________________


28 weeks later

Maya
2. Nowy dom

- Jestem dowódcą służb medycznych! - głos Haruno rozpłynął się po ciemnym pomieszczeniu. Krzyk dziewczyny uciszył zebranych w gabinecie ludzi, łącznie z generałem Shimurą, który starał się przyjąć jej zdenerwowanie ze stoickim spokojem - Nikt mi nie powiedział, że przylecą dzieci.
- Słyszę to już drugi raz majorze i ponownie nie wiem, w czym tak naprawdę leży problem - odparł Danzou.
- Nie ustaliliśmy zasad postępowania wobec nieletnich - Sakura próbowała uspokoić oddech. - Pozostały kwestie dotyczące chorób i warunków sanitarnych. Poza tym nie znamy jeszcze wszystkich właściwości wirusa. Tylko nam się wydaje, że wiemy o nim wszystko!
- Ustaliliśmy przecież - westchnął generał - że nie może się przenosić na inne gatunki.
- Zgadza się - bąknęła zielonooka opadając na fotel.
- Nie przenosi się też drogą powietrzną - podniósł się i podszedł do okna. Splótł dłonie na nerkach i obserwował pracujących chemików. - Ostatni zarażony zmarł pół roku temu.
- My pojawiliśmy się tu pół roku temu - skwitowała nie ukrywając swojego zdenerwowania.
- Majorze, czego się pani obawia - odwrócił się i wbił w nią spojrzenie, które sprawiło, że przeszedł po niej nieprzyjemny dreszcz.
- Co jeśli wróci? - szepnęła zamykając powieki.
- Nie wróci - mruknął twardo Shimura.
- A jeśli?! - poderwała głowę i przygryzła ze zdenerwowaniem dolną wargę.
- Wtedy go zniszczymy - na te słowa zielone tęczówki skryły się pod źrenicami.
- Generale... - wydała siebie na niespokojnym wydechu.
- Kod czerwony, majorze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

OBSERWATORZY