Szukaj

05 marca 2013

Nowe rozdziały



~*~

Jinchuriki i Czwarty
Isabel Witther


Rozdział 19, tytuł: Wszystko albo nic
> krótki fragment:
Przecież to było wiadome, a wręcz oczywiste, że nie dam sobie rady z pisemnymi sprawdzianami umiejętności. A teraz, kiedy pomoc sama do mnie przyszła, ja próbowałam ją odrzucić… Przecież właśnie teraz tak bardzo jej potrzebowałam… Chciałam nie tylko sobie udowodnić, że cokolwiek potrafię. Pragnęłam, by wszyscy ujrzeli mnie, radzącą sobie z przeciwnościami losu. W wyobraźni widziałam siebie, uśmiechającą im się podstępnie w te ich zdziwione, niegdyś wrogie i przepełnione wyższością twarze. Może w końcu zaczęliby mnie traktować, jak równą sobie dziewczynę-emigrantkę, mieszkającą w Konohagakure. Jednak, w tej lepszej wizji rzeczywistości był pewien haczyk…
Co ja sobie wyobrażam, pomyślałam. Przecież ja nigdy nie będą prawowitą mieszkanką Liścia, oni o tym doskonale wiedzą. A gdyby się dowiedzieli, że posiadam bestię wewnątrz mnie, siejącą jedynie strach i spustoszenie… Brr. Na samą myśl wzdrygnęłam się, a na moim ciele pojawiła się gęsia skórka. W końcu, przypomniałam sobie o istnieniu Dziewięcioogoniastego, umiejscowionego w moim ciele. Zaczynałam o nim zapominać, licząc, że naprawdę będę mogła żyć tak, jak kiedyś. Wolna… Jednakże, ówczesna teraźniejszość nie była na tyle kolorowa – jinchuriki nigdy nie zapomni, że na jego barkach spoczywa ogromne brzemię. W końcu, wystarczyło jedynie popatrzeć na te wszystkie wrogie zachowania i gesty ludzi… Tak jakby myśleli, że wraz z pieczętowaniem straciliśmy jakiekolwiek resztki człowieczeństwa…


Darkxleaf
Hale Orihara


Rozdział 2
Katherine uśmiechnęła się niemrawo, po raz kolejny spalając buraka. Nie lubiła tego faceta, zawsze reagowała na niego tak samo. Szybko się odwróciła nie dając nic po sobie poznać. Kamron Aizatni był dla niej zawsze idealnym mężczyzną. Zabawnym, przystojnym, miłym, a dodatkowo dżentelmenem. Miał krótkie niebieskie włosy, zawsze postawione na żelu. Kath nie pałała do niego jakimś głębszym uczuciem, raczej reagowała jak każda normalna nastolatka na przystojnego faceta, co jednak często skutkowało napadami zazdrości u młodego Uchihy.
Ruda przeleciała wzrokiem po reszcie zebranych i zwróciła się do Hokage.
- Hokage-sama… zebraliśmy się tu by…?
Haruzen Sarutobi był kolejną osobą, która pokręciła bezradnie głową, widząc jaką ruda była niecierpliwą osobą.
- Mam dla was misję. Chciałbym żebyście się udali do Kraju Wiru,


Osobno jesteśmy niczym. Razem tworzymy potwora...
Hanami


Akasuna no Sasori Rozdział 33
"Uśmiechnęłam się niepewnie i chwyciłam za jeden ze skalpeli leżących na stoliku obok. Ponownie odetchnęłam głęboko i przyłożyłam go do ciała Hanami. [...]
- Więc po co tutaj ten cały Yoshito? – spytał po chwili, przerywając moje rozważania i uważnie przypatrując się na moją butelkę sake, jakby z obawą.
- To akurat mój drogi jest bardzo proste. Żeby nikt inny go nie miał – rzuciłem. [...]
- Sasori no Danna oficjalnie zginął. Widziałem jego martwy rdzeń – rzucił – Pain posłał mnie bym sprawdził tą informację i zabrał pierścień. Okazała się jak najbardziej prawdziwa – dodał.[...]
- Jest już nas coraz mniej – rzuciłem, bawiąc się pustym kieliszkiem sake – Kisame, Suigetsu, Karin i Juugo – wszyscy padli. ANBU są coraz agresywniejsi, kto by przypuszczał – dodałem.[...]
- Więc zrobimy to razem – mówi – Ja idę na śmierć, by uwolnić się z jego więzów, ty nie dopuść do tego. Chroń go, chroń ją – dodaje – Jest twoją córką chrzestną. [...]
- Otwórz oczy – poleciłam, jednak Hanami nic nie zrobiła – No zrób to - warknęłam.
Zauważyłam jak jej powieki lekko drgają, lecz nie uchyliły się.[...]
Wzięłam głęboki oddech i powoli otworzyłam oczy.
Przerażenie… "


Historia Anayanny
Anayanna


Rozdział 14
- Yo. – Usłyszała we własnej podświadomości, potworny, niski głos. – Dawno mnie nie karmiłaś.
Las przed nią zalał się czerwienią i w jednej chwili zrozumiała. To nie żaden intruz przejął panowanie nad jej ciałem. To ona. Potwór w niej siedzący – jej żądza mordu. I właśnie domagał się krwi.
- I krzyków rozpaczy niewinnych ofiar. – Dopowiedział głos.
- Czy to musi tak boleć? – Wymamrotała, wijąc się w spazmach bólu na ściółce leśnej. Wbiła paznokcie w skórę głowy, a z jej gardła wydobył się agoniczny jęk
- To zależy od ciebie. Od nas. Jesteśmy jednością. Właściwie to mnie nawet nie powinno być, sama mnie stworzyłaś, żeby jakoś odgrodzić się od tego szaleństwa.



Historia Sakury Haruno
Zochan


Rozdział 10
Pierwsze pięć kilometrów szło się całkiem nieźle, natomiast później było tylko coraz gorzej. Nogi bolały, zrobiły mi się odciski. Kości biodrowe posiniaczone. Dopiero po jakiś siedmiu kilometrach zrobiliśmy przystanek w schronisku na jedzenie i picie. Weszliśmy do środka. Każdy zachwycał się stolikami przy których można było usiąść oraz oczywiście ciepłem. Wszyscy zdjęli buty, aby nogi mogły trochę odpocząć. Pampampam....przeróżne maści szły w ruch. Wszystkich coś bolało, wszyscy na coś narzekali. Takie są złe strony chodzenia po górach, jednak, gdy patrzy się na te wszystkie widoki...mówisz sobie "wszedłem tu o własnych siłach"...Tego uczucia nie da się opisać. Coś wspaniałego. Byłem z siebie dumny i postanowiłem nie poddawać się, iść dalej. Przypomniała mi się pewna książka. Stephen King "Wielki Marsz". Doszedłem do wniosku, że taka "przechadzka" na jaką się wybraliśmy to nic w porównaniu do morderczego marszu. To, że trochę bolą mnie nogi to nic w porównaniu do ludzi którzy idą bo chcą żyć i nie mogą nawet na chwilę stanąć, chociażby zawiązać buty.
Znalazłem zasięg (nie pytajcie jak mi się to udało). Zadzwoniłem do brata, z którym bardzo dawno nie gadałem, a później do Sakury. Tęskniłem za nią. Mówiła, że idzie dzisiaj do kina. Haha, szczęściara. Ja to raczej do kina w najbliższym czasie nie pójdę. Słowo "pójdę"...Mam już serdecznie jego dość.



Szkoła Konohy
Viki


Rozdział 14
(...) -Nie mam czasu na cieszenie się z twojego powrotu. – Zaczęła Ino. Były same w pokoju. – Wiesz, co ty wczoraj powiedziałaś Sasuke?
Spojrzała na nią wyczekująco, ona tylko potrząsnęła ramionami, na znak, że nie.
-Że chcesz z nim być, że go kochać. Jeszcze zaakcentowałaś to słowami, że w końcu możesz to powiedzieć.
Sakura zrobiła wielkie oczy i spojrzała na Ino nie dowierzając.
-Tak. I jeśli to jest prawda, a jest. To idź do niego i powiedz, że nie żartowałaś. – Powiedziała uśmiechając się triumfalnie.
Nie widząc żeby ruszała się z łóżka, znowu zaczęła mówić.
-Jesteś umyta i ubrana, a ja cię spakuje. Już! Wyłaź z tego pokoju! – Wypchnęła ją z pokoju i zamknęła za nią drzwi na klucz.
Sakura spojrzała na drzwi, wiedząc, że są zamknięte powędrowała do pokoju chłopaków. Zapukała i od razu weszła. Spojrzała na nich wszystkich.
-Mogę zostać sama z Sasuke? – Zapytała spokojnie.
Widząc, że się nie ruszają. Westchnęła i zrobiła groźną minę, która nie oznaczała nic dobrego. Chłopaki jak oparzeniu ominęli ją i wyszli z pokoju. Sasuke stał naprzeciwko jej z zamyśloną miną. Sakura stała i nie mogła nic z siebie wydusić. W końcu zrozumiała, że go kocha, ale jak powiedzieć Sasuke Uchiha, że go kocha? Po tamtych proszkach było lepiej, nie wiedziała, co robi i mówiła, co chciała. Czarnowłosy robił się coraz bardziej niecierpliwy.
-Więc, co chciałaś? – Zapytał o dziwo spokojnie.
-Bo to, co wczoraj powiedziałam… - nie dokończyła, bo wciął jej się w zdanie.
-Spoko zapomnę o tym.
-Ale. Nie przerywaj mi. To była prawda. Ja cię ko... ko…- ~Dlaczego to takie trudne~ - Pomyślała. – Kocham cię Sasuke i chce z tobą byś. – Powiedziała to z zamkniętymi oczami.
Stała tak nie otwierając oczu, po chwili pomyślała, że lepiej żeby poszła, bo jeszcze gorzej się wkurzy. (...)



Naruto in school
Neko Fuyu


Lekcja 13
- Kamai, pobili Deidarę! - krzyknęła przeraźliwie dziewczyna.
Słychać było jej ciężki oddech i szybkie tupanie nogami. Najprawdopodobniej biegła.
- Jak to pobili? - zapytała zdziwiona, niedowierzając w słowa różowowłosej.
Gaara od razu wstał z łóżka i podszedł bliżej do dziewczyny, aby usłyszeć trochę rozmowy.
- Normalnie kurwa! Idź na Kiato, na piatą aleje, ja już tam biegnę. - wytłumaczyła i się rozłączyła.
Brunetka stała w osłupieniu i patrzyła na Gaarę. Ten zmarszczył brwi.
- Co się stało na Kiato? - zapytał zimno.
Dziewczyna przełknęła ślinę i spojrzała pustym wzrokiem w oczy chłopaka.
- Pobili Deidarę. - powiedziała beznamiętnym tonem.
Czerwonowłosy jak oparzony wyminął dziewczynę i skierował się na korytarz. Zaczął pośpiesznie zakładać buty.
- Musze tam iść. - oznajmił nie patrząc na dziewczynę.
- Też idę. - brunetka w końcu obudziła się i podbiegła do chłopaka.
Nagle na korytarzu pojawiła się Niko, która podsłuchiwała całą rozmowę.
- Kamai miałaś mnie pilnować. - rzekła oburzona.
- Dokładnie. - przytaknął Gaara, kiedy założył już buty.
- Nie mogę zostawić Tayuyi samej! - krzyknęła na chłopaka.
- Co się stało? - zapytała zaciekawiona dziewczynka.



Wybaczcie, ale zabłądziłem na drodze życia.
Zochan


Rozdział III: Konohy już nie ma.
Ogarnąłem się i udałem się do mieszkania Gai’a. Zawsze wydobywały się z niego krzyki, które słychać było na kilometr. Tym razem cisza. Wszedłem do środka. Kompletne pobojowisko. To nie w jego stylu, nie byłby w stanie zrobić takiego bałaganu.
Dom Shikaku. Śladów włamania zero, czyściuteńko, aczkolwiek nikogo tam nie zastałem. Jedyne co mnie zdziwiło to opaski shinobi leżące na podłodze, które zawsze ze sobą zabierali (wszędzie).
Kwiaciarnia Ino. Kwiaciarnia… Nie zastałem w niej kwiatów, ani żadnego żywego człowieka, nieżywego też nie.
Kurenai… Łóżeczko jej małego dziecka było zniszczone. Rozwalone drzwi.
Iruka… Nic.
Ebisu… Burdel jak zawsze, nic szczególnego, oprócz krwi w kuchni.
Choji – jedzenie leżało na ziemi, tu naprawdę dzieje się coś złego.
Kiba – nie znalazłem tam nic prócz kilku martwych psów.
Shino… Nie wiedziałem gdzie mieszka, więc nie sprawdziłem.
Posiadłość klanu Hyuga… Nic.
Posiadłość Uchih’ów… (nie wiem na co liczyłem idąc tam, w każdym razie nic tam nie zastałem).
Dom Rocka Lee – w mieszkaniu pełno krwi, pole treningowe zdegradowane.
Ten – Ten – kolejna pustka.
Udałem się również do Korzenia. Ani śladu Danzo oraz Saia. Innych członków nie znałem, więc nie wiedziałem, gdzie ich mogę szukać.
Yamato ani Anko też nie znalazłem. Oni „przegrali”? Są jednymi z silniejszych ninja jakich znam. W sumie nie wiem co się stało, ale z widoków mogę wywnioskować, że wszyscy walczyli. Świadczyło o tym mnóstwo krwi i tym podobne.
Skrytka Konohamaru i jego drużyny… Zdziwicie się! NICZEGO nie zastałem.



Alice w krainie Akatsuki
Melodi


Rozdział 4. "Znalazłam trzech"
Czerwonowłosy zamknął lodówkę po czym spojrzał się na mnie. Dopiero teraz zauważyłam jego piękne czekoladowe tęczówki i delikatne rysy twarzy. Wpatrywały się w moją osobę. Powoli zaczął zbliżać się do mnie. Poczułam jak moje serce zaczyna szybciej bić, oddech przyspiesza, a przez moje ciało przechodzi przyjemne ciepło. Czemu tak na mnie działasz... Pomyślałam szybko odwracając wzrok. Poczułam jak powoli robię się czerwona na policzkach.:
- Możesz? - Zapytał wskazując na barek z alkoholami. Zeszłam na podłogę lekko zdenerwowana, popijając kolejno 6 łyki jogurtu. W tym czasie czerwonowłosy zdążył nalać sobie sake do kieliszka. W kuchni nastała niezręczna cisza. Jedynie słychać było lekki szum ocierających ziarenek piasku o okno. Chłopak zapatrzony w alkohol mieszał go w kieliszku, a ja stojąca obok niego dopiłam ostatki jogurtu. Wyrzuciłam pustą butelkę do kosza. Nie mam pojęcia dlaczego, ale przez ten czas, chciałam, aby nawiązał on ze mną jakikolwiek kontakt. Jako, że mieszkałam na odludziu, nie miałam styczności z mężczyznami. Może dlatego złapałam buraka... Z resztą nie ważne, co ja się będę wysilać. I tak pewnie już wnerwiła go moja obecność. Spuściłam głowę w dół z zamiarem wyjścia z pomieszczenia, ale szybko mnie zatrzymał:
- Alice - Zwrócił się do mnie wypijając całą zawartość kieliszka.



Tajemnice przeszłości
Alice


Rozdział 16: Niezwłoczna pomoc
(...)- Tak w ogóle to pierwszy raz widzę Kakashiego w towarzystwie kobiety, to ciekawy widok – spojrzał podejrzliwie w stronę szarowłosego z chytrym uśmieszkiem na ustach. Po tych słowach Kopiujący Ninja zarumienił się na twarzy.
- W zasadzie to chyba on jest w moim towarzystwie – zachichotała karmazynowooka, widząc reakcję kolegi. Wyraz twarzy Kakashiego rozbawił towarzystwo.
- Alice-sensei, co w zasadzie stało się dzisiaj rano w mieszkaniu naszego nauczyciela? – zapytała z ciekawością w głosie różowowłosa.
- To oni byli w jednym mieszkaniu?! – krzyknął Naruto.
- Może lepiej o tym nie mówić – mruknął szarowłosy, wypuszczając ciężko powietrze z płuc, a z twarzy nie schodził mu rumieniec.
- Wolisz żeby myśleli, że doszło między nami do czegoś, co w rzeczywistości nie miało miejsca? – zapytała Alice, unosząc jedną brew znacząco.
(..)
Starsza stażem medyczka właśnie szła korytarzami budynku administracyjnego w Kumo. W gabinecie przywódcy wioski zastała wyraźnie zdenerwowanego Raikage.
- Cieszę się, że zgodziłaś się pomóc – powiedział spokojniej, widząc przed sobą kobietę.
- Podziękujesz jak skończę misję, a teraz prowadź do szpitala – rzuciła krótko i zaraz oboje skierowali się we wspomniane miejsce. W największej sali leżeli poszkodowani, a wokół biegali zdezorientowani i przejęci medyczni ninja.
- To jest Alice, ona będzie kierowała tą akcją – podniósł głos blondyn, aby każdy w sali go usłyszał. Po tych słowach, wszyscy się lekko uspokoili i nie było zamieszania. (...)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

OBSERWATORZY