Szukaj

04 lutego 2013

Nowe rozdziały



Przeszłości się nie doczekasz
 Neko Fuyu

"Z tego powodu ta impreza"
Taa... Mniej więcej tak to było. Liderek postanowił przyłączyć tą gówniarę do Akatsuki. Yhm, ona ma tylko pietnaście lat i nic nie potrafi. Nie wie co to sztuka! Kurwa, jak można nie wiedzieć co to sztuka?! Jednak trzeba przyznać, że cięty język to ona ma. Potrafi wkurwić człowieka. 
- Deidara, pijesz? 
Zobaczymy, kto to mnie woła. No wiadomo, że Tobi. Wznosi już chyba tysięczny kieliszek z liderem. Pijesz i pijesz. Napije się, co mi szkodzi, ale już mnie głowa boli. Najchętniej bym to wszystko wysadził. Podniosłem kieliszek i wypiłem alkohol. Dopiero po chwili zorientowałem się że nie mam przepitki. Kurwa, jak zwykle coś. Zaczyna mnie piec w gardle. No do jasnej, kurwa cholery, gdzie to jest? 
- Ej blondyneczko, tego szukasz?
O nie. Wszędzie rozpoznam teraz ten dziewczęcy głos, yhm. Niby miły i słodki, ale wkurwia niesamowicie Odwróciłem głowę i rzeczywiście to była ona. Stała za kanapą z butelką coli. Uśmiechnęła się do mnie. Boże, czy jej ten uśmiech nigdy nie schodzi z twarzy? Od wczorajszego rana jest ciągle uśmiechnięta, yhm. Jak tak można. Nie dostaje skurczu mięśni? Nieważne zresztą. Muszę się czegoś napić. Zabrałem dziewczynie napój, odkręciłem i wypiłem kilka pożądanych łyków. No, przestało mnie piec.


Naruto in school
Neko Fuyu

Lekcja 9
- Drzwi się zamyka. - usłyszała męski głos.
Już dobrze wiedziała kto to. Chłopak zdjął rękę z jej ust i przesuną ja na takie dziewczyny. Była na niego zla. Chociaż zla to za mało powiedziane. Była wkurwiona na chłopaka i nie miała zamiaru go oglądać. Chciała wykopać go z domu i najlepiej by było gdyby dzisiaj już go nie widziała.
Po pierwsze obudził ja o tak wczesnej porze. Po drugie włamał.się do domu. Po trzecie odwalił taki cyrk, strasząc ja. Miała tylko jedno określenie o nim. Jebany chuj.
- Puść mnie. - syknęła.
Jej głos mógłby wręcz zabijać, taki był przepełniony jadem.
- Jak cię puszcze, to mnie zabijesz. - powiedziawszy to jeszcze mocniej przyciągnął do siebie dziewczynę.
- Pod jednym warunkiem.
Pocałował dziewczynę w szyję.
- Jakim? - warknęła.
- Nie zabijesz mnie, ani nie uderzysz, ani nie wyrzucisz z domu.
Puścił ją. Na wszelki wypadek cofnął się kilka kroków do tyłu. Dziewczyna, jednak starała się nie zwracać na niego uwagi. Wyłączyła wodę i zrobiła sobie herbaty.


Ciężko sprawić, aby twoje myśli do kogoś dotarły.
Zochan.

Rozdział 6
Każdy z nas ma ważne dla siebie osoby. Może to być przyjaciel, mama, babcia, sąsiadka, trener, nauczyciel lub ktoś inny. Nieważne. Czujemy się dobrze przy tej osobie, wiemy, że zawsze będzie przy nas. Boimy się o nią, robimy wszystko by ją chronić, czasami wbrew naszemu dobru. Pragniemy ich szczęścia, które wydaje nam się ważniejsze. Nie zważamy na to czy robimy źle czy dobrze wobec innych ludzi. To zawsze dzięki tym osobom czujemy się wyjątkowi. Zawsze nas wspierają, są motywacją. Potrafią wyciągnąć nas z domu, gdy mamy zły humor; potrafią rozśmieszyć, gdy płaczemy; trzymają naszą stronę we wszystkich sprawach; kiedy się z nimi żegnamy już myślimy o kolejnym spotkaniu. Tak jest i będzie, nie do końca wiemy dlaczego.
Przemyślałem wszystko. Myślę, że rozumiem zachowanie Gaary. Nie chce się na mnie mścić. Konan musi być dla niego ważna i tyle, martwi się o nią bardzo, tak samo jak ja martwię się o Sakurę. Nie pozwolę na to, aby coś jej się stało, nie zniósłbym tego. Dlatego zamierzam mu pomóc. Chcę to zrobić. Nie jest to dobre rozwiązanie, ale wiem, iż przynajmniej później da nam spokój. Mam nadzieję, że nikt się o tym nie dowie, muszę bardzo się pilnować.


"If You let me, I'll take care of You"
Raikes

Rozdział 7: Naruto Uzumaki wkracza do akcji
-Raikiri! -wrzasnął Hatake, przebijając ciało jednego z tyranów. Zsapany rozejrzał się dookoła. Pusto. Raikes. Odwrócił się i wybiegł z hali, w mgnieniu oka znajdując się przy sekcji medycznej.
-Gdzie jest Raikes? -wydyszał, mijając rannych. Zatrzymał się. Rozejrzał wokoło.
-Kakashi -odezwała się Shizune -to są jedyni, którzy przeżyli...
Hatake spojrzał na nią, dysząc. Milczał. Był na skraju rozpaczy...? Zacisnął powieki i spuścił głowę. Był..za późno? Upadł na kolana. Naruto zacisnął dłonie w pięści.
-Kakashi-sensei! Nie poddawaj się tak łatwo! Miej wiarę! -ryknął.
-Naruto... -szepnęła Sakura.
-Wierz! Słyszysz mnie sensei?! -spojrzał na niego wyczekująco. Wszyscy dookoła milczeli. Uzumaki lekko się uspokoił. Wyprostował się nagle -znajdę ją.
-Naruto, nie..!
Naruto, jak Naruto. Nie posłuchał. Wbiegł ponownie na halę. Było cicho, przerażająco cicho. Nawet członkowie ANBU, badający ten teren milczeli. Dlaczego? Nawet oni byli wstrząśnięci tym co zastali. Uzumaki kopnął pierwsze drzwi od baraku. Wleciał do środka. Wryło go w ziemię. Martwe ciała, krew. Smród. Śmierć wisząca w powietrzu.
Potrząsł głową. Kopnął kolejne drzwi. Trzecie, czwarte, piąte, szóste. -Cholera! Kakashi-sensei! -ryknął wściekły. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

OBSERWATORZY