Szukaj

06 grudnia 2016

Nowe rozdziały


Ministerstwo FF o Naruto życzy wszystkiego mikołajkowego! <3 

Asiek poleca piosenkę



Light in the darkness.


Aoi Rose
Porzucony, Rozdział 1

Krótki fragment: Piorun uderzył w ziemię, pozostawiając na niej ślad, w którym momentalnie zebrała się woda. W pobliżu nie było żadnego drzewa, żadnego schronienia, niczego, co mogłoby odwrócić uwagę boga piorunów. Nie mógł przecież, od tak zrezygnować z rzucania ognistymi oszczepami. Dlaczego miałby to zrobić? Po co? Zapewne na górze jest nudno. Nie ma, co robić, a jedynym zajęciem jest obserwowanie ludzi, którzy z dnia na dzień stają się głupsi, gorsi, bardziej paskudni i odrażający niż poprzedniego dnia. Zło, zepsucie, plugastwo… Wszystko to sprawia, że ziemia wcale nie różni się od piekła. Nie wiele jest różnic. Przynajmniej tak można pomyśleć, kiedy z pięknego słonecznego dnia, wyłania się mrok, niebo zasłania kurtyna czerni, strugi deszczu leją się niczym łzy aniołów, a bóg, w ramach zemsty ciska ogniste gromy.

***

Rywale


Sanu
Rywale – rozdział 48

Sasuke zdecydowanie się nie wyspał. I to wcale nie dlatego, że męczyły go jakieś koszmary związane z wczorajszym dniem i rozmową z ojcem, ale po prostu w nocy było mu tak zimno, że co chwilę się budził. To był taki drobny paradoks, mieć w łóżku osobę, która potrafi go rozpalić do czerwoności, a jednocześnie śpiąc z nią, marznąć. No niestety, ten problem powtarzał się notorycznie. Bo Naruto, świadomie czy też nie, zawsze zabierał całą kołdrę dla siebie i szczelnie się w nią zawijał. I potrzeba było sporej determinacji, żeby go z niej rozwinąć i zabrać kawałek dla siebie. Dlatego po dzisiejszej nocy Sasuke był już pewien, że jeżeli chce się wysypiać, musi kupić sobie drugą kołdrę. Na początku zastanawiał się, czy nie lepsza by była jedna, ale dużo większa, dla nich obu, jednak znając możliwości Naruto, taką też zaanektowałby tylko dla siebie. 

***

War of Change


Yorumi Nateko, Yumiko Sasaki
Prolog

Dwójkę skazanych studentów zakuto w kajdanki i w towarzystwie spojrzeń zebranych, wyprowadzono z sali, a następnie przeprowadzono do furgonetki policyjnej.
Nie szarpali się, nie protestowali, po prostu dali się wyprowadzić w spokoju, wiedząc, że to prawdopodobnie ich koniec. Nie mieli w tamtej chwili motywacji do działania. Ich nadzieje legły w gruzach. Nie mogli pogodzić się z tym, że ich przyjaciele zginęli na darmo, że na kartach historii zapiszą się jako przestępcy. Zostaną na zawsze tylko buntownikami, którzy próbowali obalić system.

***

Pozory lubią mylić


Asiek
Rozdział 4. Wyjawiona tajemnica

"[...] Chwilę potem mknęli ulicami Tokio, nie przejmując się panującymi przepisami ruchu drogowego. Przez cały czas wesoło rozmawiali na różne tematy. Parokrotnie dziewczyny pytały się, gdzie jadą, ale za każdym razem otrzymywały tą samą odpowiedź: „Zobaczycie”. W końcu dojechali do celu. A przynajmniej tak się przyjaciółkom wydawało, bo po co innego mieli by się zatrzymywać? Ale mimo to miały pewne wątpliwości. Znajdowali się w jednej z najbiedniejszych dzielnic Tokio. Nikt, komu życie miłe nie zapuszcza się w te rejony, a już szczególnie w nocy. Sasuke zaparkował samochód koło jednej z większych, ale równie starej i zniszczonej kamienicy co reszta. [...]"

***

Zwaśnione Rody


Dita Regnif
LII Życie to służba, czemuś albo komuś

Itachi ze zmarszczonymi brwiami wpatrywał się w płonące przed nim ognisko, wciąż na nowo analizując zaistniałą sytuację. Oparty o pień drzewa, przyglądał się strzelającym w ciemne niebo iskrom, spychając na skraj świadomości fakt, że już dawno powinien wrócić do Konohy. Przecież zakończył zadanie. 
Jednak było coś co go powstrzymywało od powrotu. To coś ściskał w dłoni za każdym razem mocniej, gdy uświadamiał sobie tkwiącą w tym potęgę. Kawałek papieru, który zmieniał bezpowrotnie znany im świat. Rujnował fundamenty.

***

Czasami trzeba usiąść obok i czyjąś dłoń zamknąć w swojej, wtedy i łzy będą smakować jak szczęście
Erroay von Uchiha
05. Halo! Zjadłbyś może parówkę?

– Czyli ci się podoba! – wykrzyknął po chwili Akihito i chyba zaczął podskakiwać z radości. – Wiedziałem, że trafię! Ten sąsiad z góry, ten co ma tego bydlaka, co tak ciągle ujada, to powiedział, że jestem chory i żebym się walnął w łeb. Podoba ci się?
Haniko przeszła z pokoju do kuchni i przytrzymując komórkę ramieniem, nalała sobie soku do szklanki.
– Prawdę mówiąc, to jeszcze nie rozpakowałam.
– To z czego ty się, dziewczyno, tak cieszysz? Z kartonu?
– Mniej więcej – parsknęła śmiechem. – Co jest w środku?
– Kostium dinozaura – wyrzucił z siebie na wydechu.
– Ko… co?
– Kostium dinozaura. Taki zestaw, no wiesz. Dla mamy i niemowlęcia. Zaraz urodzisz, a trwa w końcu karnawał, nie? Przyda się, tak mi się wydaje – tłumaczył z lekkim zakłopotaniem.

***

Lovers
Sanu
Lovers – rozdział 1

¬ – Dobrze więc. Co napadło szanownego Hokage, że się tak zachowuje? – poprawił się Kiba.
– Sasuke – jedno słowo wystarczyło za odpowiedź. Obaj westchnęli. To, że Naruto zawsze miał obsesję na punkcie swojego najlepszego przyjaciela było ogólnie wiadome i nikt się tym już za bardzo nie przejmował. Jednak teraz, gdy Sasuke przebywał w szpitalu i właśnie najprawdopodobniej trwał zabieg, który miał zaważyć na jego dalszym życiu, młody Hokage po prostu szalał z nerwów. I to tak konkretnie szalał. Narzucił sobie wariackie tempo pracy, byle tylko się na czymś skupić, a wszyscy dookoła niego musieli nadążać. Co było dość trudne, bo Naruto dysponował niespożytymi pokładami zarówno energii, jak i chakry. Nawet nie złapał zadyszki, kiedy inni słaniali się już na nogach.
– Jak myślisz, ile to jeszcze potrwa? Bo jak tak dalej pójdzie, to wykończy swoich pracowników, a potem sam padnie i … – nie zdążył dokończyć wypowiedzi, bo drzwi do gabinetu otworzyły się z hukiem.
– Hokage! – Ledwo łapiąca oddech kobieta wpadła do pomieszczenia. – Wieści ze szpitala… Operacja zakończyła się sukcesem.
Sterta dokumentów poleciała na podłogę, a Naruto gwałtownie zerwał się zza biurka. Nie trzeba mu było drugi raz powtarzać. Oczom osób obecnych w gabinecie śmignął tylko widok jego białego płaszcza z czerwonym napisem, gdy bez słowa wskoczył na parapet. Po chwili już go nie było.

***

Noc świetlików
Mariko
Rozdział 2:Wezwanie

-Długo mamy tak jeszcze stać, nogi mnie bolą?!
Razem z resztą mojej drużyny odbywałam karę za kolejne spóźnienie. A dzisiaj była ona dość wymyślna. Sensei kazał nam stać na palach umieszczonych na środku jeziora z wiadrem wody na głowie. To było dosyć trudne.
- Aż nauczycie się, żeby przychodzić na czas.
Nami zrobiła zbolałą minę, ale nadal starała się utrzymać równowagę. Gdy spojrzałam na innych wywnioskowałam, że tak samo jak Nami mają dość treningu. Ja jednak nie odczuwałam zmęczenia byłam przyzwyczajona do takich treningów. Nagle usłyszałam jak coś lub ktoś spada w dół.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

OBSERWATORZY