Toya zaprasza. :)
Teoria Gry
Yakiimo
III. Plan
Wstrzymałam oddech, podczas gdy mój przeciwnik klął pod nosem niezrozumiałe dla mnie słowa. A potem świst. Ostrze przeleciało koło mojego ucha i wbiło się mu trochę powyżej łokcia. Musiało cholernie boleć, bo zawył, wyginając się pod dziwnym kątem. Dreszcz przesunął się po całej długości moich pleców, skutecznie mnie unieruchamiając. Mimo to moje myśli biegły od jednego kierunku do następnego, zatrzymując się na nieznajomej dwójce.
— Załatw to szybko, Madara. Nie mam ochoty spędzać tutaj całej nocy. Śmierdzi, i jakaś dziwka patrzy się na nas. Ją też trzeba będzie zlikwidować. — Przeszył mnie lodowatym spojrzeniem znad książki. Jęknęłam zrezygnowana. Nie byłam ani panią do towarzystwa, ani nie poczuwałam się do bycia martwą.
— Czego w zdaniu: idę się zabawić nie zrozumiałeś? — wypalił czarnowłosy, mierząc tamtego złowrogim spojrzeniem. — Daj mi się nacieszyć wolnością!
— Wszystkiego — odparł. — Łącznie z tym, co ja tutaj robię. Z tobą — wycedził.
____________________
"Bo czytanie jest przygodą i nieustanną wędrówką..."
Toya
8. Bez lidera, jak bez czerwonej chmurki na płaszczu
Hidan: Ja bym chciał mimo wszystko wiedzieć, czy złożenie lidera w ofierze jest całkowicie odrzuconą propozycją…
Toya: CAŁ-KO-WI-CIE.
Zetsu: Ustalmy coś w końcu. -,-
Konan: Wybieramy nowego przywódcę!
Itachi: To wcale nie głupie, skarbeńku.
Konan: Przypierdolę mu w końcu…
Kisame: W sumie, to zróbmy kogoś nowego liderem. To może być ciekawe.
___________________
Zwaśnione Rody
Dita Regnif
Rozdział 2. Uważaj, nie wiesz, która szansa jest ostatnią
Shisui był na misji, Sasuke w szkole — co i tak nic by nie zmieniło jakby nawet był w domu. Przecież nie po to budował miedzy nimi mur żeby teraz go burzyć. Wzdychając ciężko, uniósł twarz przymykając powieki. Ciepłe promienie słońca przyjemnie muskały jego skórę, pomagając się odprężyć. Do uszu Itachiego dochodził cichy śpiew ptaków z najbliższego zagajnika, co również wpływało na niego kojąco. Ta symbioza z przyrodą przynosiła mu ulgę. Tyle co pomyślał, że samotność nie musi być taka zła usłyszał kroki. I to by było na tyle jeżeli chodziło o ukrycie się przed innymi.
— Itachi, nie śpij.
_____________________
Ocarina of Time
Ayame
Rozdział 3
Cała polana rozświetliła się białym blaskiem. Gdy światło zgasło, na polanie stało pełno małych ludzików. Ciała mieli z drewna, a oczy były zwykłymi dziurami. Na czubkach miały pojedyncze liście.
-Czego tu chcecie- Krzyknął jeden z nich.
-Nazywam się Hinata, jestem córką Farrore! Przyszłam po kryształ jeden z hurys. Po kryształ życia!
Leśne duszki odpowiedziały jej śmiechem.
-Dziecko Farrore nie żyje! - Mówiły między sobą.
-Ale ja żyję!
-Cisza!- Na polanie rozbrzmiał basowy głos, wszyscy odwrócili się w stronę dźwięku. Było to najstarsze drzewo- Ona jest córką Farroe, czuję czystość z jej duszy.
-Ty jesteś świętym drzewem prawda?
-Tak moje dziecko. Słyszałem, że przyszłaś po kamień życia. Dam ci go, ale pod jednym warunkiem.
-Jakim?
-Zabijesz demona, który we mnie żyje.
______________________
Czasami trzeba usiąść obok i czyjąś dłoń zamknąć w swojej, wtedy i łzy będą smakować jak szczęście
Erroay von Uchiha
39. Mamy jakiś sok?
– Długo jeszcze? – spytał Itachi po dłuższej chwili czekania na swoją kolej. Przytulił twarz do pralki, próbując zignorować pęcherz, który zaczynał mu bardzo doskwierać. Sasuke szamotał się za jego plecami, a z jego ust co chwilę padało jakieś kolejne, wymyślne przekleństwo.
– Jak mi się kiedyś, kurwa, uda rozpiąć ten pierdolony rozporek, to już będzie szybko. Pomóż.
– Może w ogóle powinienem ci jeszcze potrzymać, co? – zakpił starszy, przecierając twarz dłonią i odwracając się przodem do brata, który z rezygnacją zerkał na swoje krocze.
– Pieprz się – odwarknął Sasuke, po raz kolejny mocując się z rozporkiem. – Możesz pomóc rozpiąć mi spodnie, nic więcej. I ani słowa o tym, nigdy, nikomu!
_____________________
Wróć do mnie tam gdzie bezmiar i bezkres naszych urojeń
Ichirei
7. Ostatnia wiadomość
” Kipiała wściekłością. Uniosłam się na łokciach, jednak solidne kopnięcie w żebra przygwoździło mnie z powrotem do podłoża. Złapałam kilka krótkich, chrapliwych oddechów. Łzy bezsilności piekły pod powiekami, sprawiając, że czułam się jak brudna skarpeta. Nie tego uczył mnie Madara. Nie po to trenowałam. Bezsilność znów wciskała mi mordę w piach, dosłownie czułam w ustach smak kolejnej porażki, skrzypiącej niczym ziarenka żwiru między zębami.”
______________________
Opowieści spod pióra nocy
Yorumi Nateko
Małżeństwo po szkocku Rozdział X: Przejażdżka
Gdy wszedłem do biblioteki, spojrzała na mnie z takim napięciem, jakby nie tylko usta, ale całe jej ciało czekało na to, co mam jej do powiedzenia. Zamknęła książkę.
-No cóż, załatwione! Moja rekomendacja i poparcie kilku osób, które znają Uzumakiego, przyczyniły się do akceptacji jego kandydatury na to stanowisko, pod warunkiem, że się ożeni – z przyjemnością obserwowałem jej reakcję. Z zachwytu klasnęła w dłonie, co jak zauważyłem, było jej stałym zwyczajem.
-Jaki pan dobry! Czy powie mu pan o tym zaraz? – była tak podniecona, że szczęście zaróżowiło jej twarz, a oczy błyszczały jak szmaragdy.
-A może poproszę go tu, bo i tobie należą się podziękowania – była urocza w swoim entuzjazmie. Przez kilka chwil nie mogłem oderwać wzroku od jej ponętnych, rozciągniętych w szczerym uśmiechu warg.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz