Szukaj

12 sierpnia 2018

Nowe rozdziały

Yakiimo zaprasza!
Yorumi Nateko poleca piosenkę :) 




Legion: Bogowie


Yakiimo
IV. Between now or never 

— Mam niecałe dwadzieścia cztery godziny na wyspanie się i skontaktowanie z tym przemytnikiem. Pomożesz mi, czy mam zacząć działać na własną rękę? — warknął do słuchawki. 
Sasuke westchnął przeciągle i ściszył głos.
— Przez kilka tygodni obserwowali go moi ludzie. Ma jakieś lokum w Ginzie, ale często wyjeżdżał do Yokohamy, więc najpierw uderzyłbym właśnie tam. Nazywa się Urashiki. Wygląd sprawdzisz sobie w aktach. Nieprzyjemny typ, radziłbym uważać. 
— Dla kogo pracował?
— Nie wiem. Przez całą odsiadkę mówił, że jeśli piśnie słowo, ktoś go dopadnie. 
— Czyli to jego szefa powinienem się bać — mruknął. 
— W rzeczy samej. Miej oczy szeroko otwarte. I lepiej nie pokazuj się z tarczą. 
— Jasne… Nie daj się zabić, Sasuke. 
— Jeśli się zjawią, przekażę im od ciebie pozdrowienia. — Zaśmiał się krótko. 
— Powiedz, że po nich idę. To wystarczy.


***

Opowieści Spod Pióra Nocy


Yorumi Nateko
Przeszłości nie da się wymazać cz.6

Sasuke raz po raz posyłał mi na przemian uspokajające i ostrzegawcze spojrzenia, jakby nie mógł się zdecydować, czy mnie zrugać czy wesprzeć. Sama nie wiedziałam co było lepsze. Zresztą sytuacji nie poprawiała wcale nasza chwilowa separacja. W obawie przed jakimikolwiek zapisami z kamer spotykaliśmy się jedynie w szkole i na próbach, z czego to pierwsze ograniczało się do siedzenia w jednej ławce. W dodatku próby pod czujnym okiem Saia wcale nie stwarzały warunków do szczerej rozmowy.
Mogłam jedynie liczyć na to, że wskazówki Uzumakiego wystarczą nam na ten wieczór. Nie, nie, poprawka. Musiały nam wystarczyć.

***

Miłość trzeba budować, odkryć ją to za mało


Kareena
Rozdział 67.

Wczoraj sprawiała wrażenie rozczarowanej, kiedy powiedział, że ulotni się na kilka dni z domu. Teraz wyglądała na niemile zaskoczoną tym, że go zobaczyła. Nie było to nic nowego, bo ostatnio często zachowywała się sprzecznie.
Może nie była już pewna, co do niego czuje i czy chce z nim być. Ostatnim, co chciałby zrobić, było ją do tego zmuszać.

***

Sześć godzin


Okeyla Kodori
pierwsza godzina

Serce Sakury kruszyło się z każdą sekundą; nie potrafiła nad tym zapanować. Pomimo tego co czuła, zachowała spokój, opuszczając smętne ściany szpitala, w którym umierali ludzie. Podążała przed siebie, mijała ludzi — milczących i rozgadanych, smutnych i szczęśliwych, starych i młodych. Żaden śmiech, żaden płacz ani krzyk nie naruszył pustki panującej w głębi duszy dziewczyny, kiedy próbowała odnaleźć drogę do swojego azylu. Jedynie wysłanniczka bogini Shi kradła jej uwagę. Pilnowała każdego kroku dziewczyny. W kościstych, niosących śmierć rękach trzymała zegarek. Wskazówki tykały.

***

Czasami trzeba usiąść obok i czyjąś dłoń zamknąć w swojej, wtedy i łzy będą smakować jak szczęście


Erroay von Uchiha
48. Chińczyk czy warcaby?

– Chcesz wiedzieć, za co ja podziwiam ciebie? – spytał, zanim Sasuke zdołał otworzyć usta i zacząć pluć jadem. – Za twoją wytrwałość. Nie potrafisz stać w miejscu i czekać, aż grunt zacznie obsuwać ci się pod nogami, działasz. Potrafisz postawić własne życie na szali w imię tego, co kochasz. Walczysz, nawet jeśli to życie jest twoim przeciwnikiem. Rzucisz wyzwanie światu, jeśli nie będziesz miał innego wyboru. Nie wycofasz się. Będziesz chronił to, na czym ci zależy aż do śmierci.
– Ale surowo za to płacę – odpowiedział Sasuke, domyślając się, o czym mowa.
– To prawda, ale to, co przy okazji udaje ci się ocalić, warte jest tej ceny. Ja na twoim miejscu niczego bym nie zrobił i… żałowałbym tego do końca życia. Ty to przecierpisz, a potem wyjdziesz na prostą. Zwyciężysz.
Sasuke przyglądał mu się z mieszaniną różnych uczuć wypisaną na twarzy. W końcu uśmiechnął się z wdzięcznością.
– Dzięki.
– Ale to nie wszystko – kontynuował Itachi, mocniej zaciskając dłoń na niego ramieniu. – Podziwiam cię za to, jak wspaniałym ojcem jesteś. Patrzę na ciebie i nie mogę się nadziwić, że rodzicielstwo tak bardzo zmieniło cię w tak krótkim czasie. Jak Sumire zdołała tego dokonać? Zżera mnie zazdrość, bo choć nie mam dzieci, mam przeczucie, że nigdy nie będę taki jak ty.
Sasuke wyglądał na zażenowanego. Odwrócił wzrok.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

OBSERWATORZY