Szukaj

05 maja 2018

Nowe rozdziały

Szalone Guru zaprasza :) 
Ahiru poleca piosenkę




Falling as flowers do


Szalone Guru
Mędrcy kochają sake

— To o czym rozmawialiśmy?
— O twojej pornografii.
— Sztuce — poprawił ją.
—Sztuka czemuś służy, Jiraiya. Twoje książki mogą jedynie służyć samotnym mężczyznom…
— Niech mnie piaski Kraju Wiatru pochłoną, jeżeli moja sztuka kiedykolwiek będzie służyć jakimś wyższym celom. To obelga sama w sobie. — Tsunade przewróciła oczami, wypijając sake. — Sztuka służy przyjemności.

***

I'll be right here now.


Ahiru
Rozdział VI

Postąpił jeszcze krok do przodu.
- Nie boję się.
Teraz dzieliło ich może z pół metra.
- Czyżby?
Zostało czterdzieści centymetrów.
- A i owszem.
Trzydzieści centymetrów.
- Więc może pojutrze? Spotkajmy się o osiemnastej.
Dwadzieścia…
- Zgoda.

***

Kaczym piórem.


Ahiru
Ostatni raz

Przed nim natomiast stała trójka dobrze znanych mi osób. Shinobi Konohy. Naruto Uzumaki. Sakura Haruno. I, co najdziwniejsze, on.
On – Shikamaru Nara.
Zmarszczyłam czoło. Ile to już czasu? Dwa lata? Trzy? Dawno zapomniane, zamiecione gdzieś w kąt umysłu wspomnienia nagle wysunęły się na pierwszy plan. Rozbłysły barwy, rozbrzmiały dźwięki. Niemalże poczułam na skórze ciepły podmuch wiosennego wiatru. Prawie poczułam zapach skoszonej trawy. Wtedy sobie przypomniałam.

***

You smell like love


Blue_Bell
7. weak heart begins to ache

Kiwnęłam głową, po czym odwróciłam się do Sasuke i przewróciłam oczami, co nie uszło uwadze Uchihy. Zaskoczenie wymalowało się na mojej twarzy, gdy zobaczyłam jego słaby, cyniczny uśmiech. Kompletnie nie wiedziałam, o co mu chodzi. Wrażenie, że być może się ze mnie nabijał, mogło być mylne, ale nie chciałam się nad tym rozwodzić.

***

Miłość trzeba budować, odkryć ją to za mało


Kareena 
Rozdział 64.

Gaara patrzył na nią z denerwującym, chłodnym spokojem jakby nic nie mogło go wyprowadzić z równowagi.
- Unikasz mnie, Ino. Nie da się bardziej z kimś mijać żyjąc pod jednym dachem - ocenił.
Ino odłożyła książkę, którą wcześniej miała na kolanach i usiadła prosto, szykując się na konfrontację.
- To musi być dla ciebie coś nowego. Teraz wiesz, jak się czułam kiedy kursowałeś między uczelnią a pracą ledwie odnotowując moją obecność w polu widzenia?
- Czyli co, teraz się mścisz? - Ino miała wrażenie, że w głosie chłopaka brzmiało lekceważenie. - Obrażanie się uważasz za sposób na rozwiązywanie problemów?

***

Czasami trzeba usiąść obok i czyjąś dłoń zamknąć w swojej, wtedy i łzy będą smakować jak szczęście


Erroay von Uchiha
44. Puchnący gotujący się czajnik

Fugaku odetchnął głęboko i oparł się o zagłówek. Z całej siły starał się wyglądać profesjonalnie jak człowiek spokojny i wyluzowany. Zamiast tego przypominał jednak tykającą bombę. Oczy ciskały gromy, a słowa próbowały przyprzeć przeciwnika do muru.
– Jesteś jeszcze młody i głupi, nic nie wiesz o życiu. Poproś o wybaczenie, a zostanie ci ono udzielone. To twoja ostatnia szansa.
Sasuke parsknął. Dużo się nie pomylił, kiedy wchodząc do gabinetu, przyrównał ojca do boga. Oto właśnie nadeszła ta chwila, kiedy Fugaku żądał od niego ołtarzyka i modlitwy.
– Niech Kinari zostanie twoim następcą. Nikt inny ci nie pozostał.
Wstał, a kiedy tylko się odwrócił, usłyszał trzask. To ojciec z całej siły uderzył pięścią w biurko. Tsunade przebiłaby je na wylot, zrobiła nim jeszcze dziurę w podłodze i kto wie, może zahaczyłaby o fundamenty. Działania Fugaku wzbiły jedynie niewielki stosik dokumentów w powietrze. Małe pieski szczekają najgłośniej.
Sam Sasuke nie mogąc pohamować swojej złości, trzasnął drzwiami. Zwłaszcza kiedy usłyszał ostatnie słowa ojca.
– Wynoś się z mojego domu i nigdy nie wracaj!

***

Kotom bez trudu udaje się to, co nie jest dane człowiekowi: iść przez życie nie czyniąc hałasu


Kaori Fukao 
Rozdział czwarty 

— To nie jest hotel — powiedziałam, kradnąc poduszkę spod jego głowy. — Spadaj do domu.
— Też za tobą tęskniłem — mruknął. Podniósł się do siadu i zaczął przeciągać.
— Wypad stąd — powtórzyłam.
— Wiesz, jeszcze nigdy nie spotkałem kobiety, na którą nie działa mój urok osobisty. — Spojrzał na mnie swoimi zwierzęcymi ślepiami.
— Twój, co…?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

OBSERWATORZY