Senkai zaprasza na nowe rozdziały ;)
Ciemna strona Konohy
Senkai
Rozdział 7 - Stary przyjaciel
"[..] Spojrzała na niego. Był wściekły. To było coś nowego. Z fascynacją zatopiła się w jego przepełnionych złością czarnych tęczówkach. Chwile w których okazywał emocje były naprawdę bardzo rzadkie. Dziś czuła się jakby wygrała na loterii. Tyle różnych oblicz w jednej rozmowie było wręcz przytłaczające. Nie chciała mu zdradzać swoich planów co do Konohy. To oczywiste, że chciała zemsty. Jednak w Konosze żyli ludzie, którzy w większości nie byli niczemu winni. Oni nie musieli za to płacić. Jednak wszystko można obrócić na swoją korzyść i dobrze o tym wiedziała. Postanowiła w tym przypadku skorzystać z tej techniki i odwrócić pytanie starszego Uchihy na swoją korzyść.
-Ta złość jest skierowana na moje postępowanie czy na postępowanie twojego przeuroczego, młodszego brata z przestępczą karierą dorównującą twojej?
Miała nadzieję na ciąg dalszy. Na dalsze zgłębianie drzemiących w nim emocji. Czuła się jak dziecko które dostało w prezencie matrioszkę. Chciała poznawać kolejne warstwy, które pozornie były takie same jednak za każdym razem czymś się różniły. Czuła się podekscytowana. Kolejne oblicza Itachiego mogły być tak niesamowicie pociągające. Nachylił się w jej stronę. Ale wtedy kiedy jego usta miały dać jej wyczekiwaną przez nią niecierpliwie odpowiedź, poczuła zbliżającą się do nich chakrę. Znała ją niemal tak dobrze jak swoją własną. Uśmiechnęła się."
***
"Marzenia, czy obowiązek?"
Viki-chan1
Rozdział 7
- Odpowiesz mi? - Byłem zdenerwowany, nie wiem czemu tak szybko potrafię zostać wyprowadzony z równowagi. Chciałem znać odpowiedzieć za wszelką cenę i nie podobało mi się to, że dziewczyna ze mną nie współpracuje.
-Właśnie... - Zaczęła. - Właśnie dlatego... - Odpowiedziała i wskazała dłonią na mnie. Dotarło do mnie to wszystko. Wróciłem do wioski stwierdziłem, że chce odpokutować swoje winy, a co robię. Tracę nad sobą kontrolę i straszę tym osobę, do której o dziwo zaczynam czuć coś więcej niż obojętność. Chciałem zakopać się pod ziemię, chciałem stąd wyjść tak po prostu. - I chciałeś kilka razy mnie zabić, nie potrafię wyrzuć tego w niepamięć. Chciałabym i to bardzo, ale nie potrafię. - Zauważyłem w jej oczach łzy, nie proszę tylko nie to. Nie płacz mi tu. Po co ja się o to pytałem. Odwróciłem się do niej tyłem.
-Wrócę jak skończysz i wrócimy do domu. - Uciekłem od tematu, chodź sam go zacząłem, ale nie potrafię z nią rozmawiać na ten temat. Po prostu nie umiem.
-Czekaj. - Usłyszałem błagalny głos Sakury. Proszę nie zatrzymuj mnie. - Od.. Odpowiesz na jeszcze jedno moje pytanie? - Przystanąłem, ale nie odwróciłem się do niej. Dziewczyna chyba jednak wzięła to za zgodę. - Dlaczego chciałeś się ze mną ożenić? - Zastygłem i na prawdę nie wiedziałem co jej powiedzieć, prawdę czy jeszcze gorszą prawdę. Bo już sam nie wiem co było kłamstwem, a co prawdą.
***
Czasami trzeba usiąść obok i czyjąś dłoń zamknąć w swojej, wtedy i łzy będą smakować jak szczęście
Erroay von Uchiha
21. No… ten plemnik
Postanawiając się już dłużej nie ukrywać, mocniej uchyliła drzwi i zapukała we framugę, szczerząc się szeroko. Najchętniej rzuciłaby mu się na szyję, ale trzymał dziecko i to chyba nie byłby najlepszy pomysł. Sasuke i tak niemal podskoczył w miejscu na jej widok, wyraźnie nikogo się nie spodziewając.
– Jak tu weszłaś? – warknął, marszcząc brwi.
Zamiast odpowiedzieć, wyjęła klucze z kieszeni i pomachała nimi w powietrzu. Prychnął, odwracając wzrok, by na nią nie patrzeć.
– Zastanów się dobrze, do czego musiałeś ją pchnąć, żeby z własnej woli mi je dała. – Skrzyżowała ręce na piersi i z niesmakiem pokręciła głową. – No, to myśl, a ja ją wezmę, dobra?
***
Oh, I know that sun must set to rise - this could be paradise
Cierpiąca Nanase
19. Nie chcę - nawet nie wiem, jak
– Kochanie – zawołał, siłując się ze mną aż do przedpokoju.
– Puszczaj – warknąłem, próbując mu się wywinąć. Co za uparta żmija! – Ocipiałeś?
– Jak ty się do mnie odzywasz? – oburzył się. – Sam sobie popsujesz niespodziankę. Wcale nie umiesz się bawić!
– Bo jestem dorosły – w końcu się wyrwałem. Odskoczyłem od razu od niego i znalazłem się w salonie. – Jaką niespodziankę?
– Ale ty śmierdzisz fajami – zatkał sobie nos. – Nie myślałem, że kiedyś to do ciebie powiem – zaśmiał się równocześnie.
– Naruto... – spojrzałem na niego spod byka. – Po co przylazłeś?
– No jak to po co? – zaczął się rozbierać. – Myślałeś, że jak odrzucisz wszystkie zaproszenia na imprezy to się mnie pozbędziesz? Chyba mnie słabo znasz! – pokręcił zawiedziony głową, rzucając ciuchy i brudne buty byle gdzie. Bałem się pomyśleć, w jakim stanie znajdowało się jego mieszkanie. – Nie przegapiłbym okazji do tego, żeby spędzić z tobą sylwestra sam na sam, szczególnie, że wszyscy wiedzą, że masz doła.
– Chyba nie tak do końca sam na sam – rzuciłem sugestywne spojrzenie w stronę wciąż otwartych na oścież drzwi.
– Nie wiem o co ci chodzi – roześmiał się gromko, łapiąc mnie za ramiona. Zostałem zmuszony do zajęcia miejsca na brzegu kanapy. – Poczekaj tu sekundkę...
– I co to znaczy, że wszyscy wiedzą – zmarszczyłem groźnie brwi.
– A to akurat oczywiste – wywrócił oczami, znikając w przedpokoju.
***
I'll leave my kiss with you
Blue_Bell
Happy with me
Z niemałym trudem otworzył oczy i zaraz je zmrużył przed rażącym słońcem. Przekręcił się na prawy bok i powoli uniósł powieki. Przez chwilę wszystko wokół wydawało się zamazane, ale to wrażenie szybko minęło. Pierwszą rzeczą, jaką zobaczył, były ciemne, długie włosy Hinaty, które opadały na jej twarz i poduszkę.
***
Idealna, nowa ja.
Pauly
16. Wracajmy do domu kochanie
- A mówiłem, że szybko wrócisz do tego łóżka? Jesteś uzależniona Panno Haruno. Uwielbiasz się ze mną pieprzyć, udając niewinnego aniołka. – zaśmiał się, dłonią głaszcząc moje odkryte ramiona. Przymknęłam powieki, starając się zignorować jego jak zwykle durną zaczepkę. Podejście Uchihy i kąśliwy język nie raz jeszcze da mi się we znaki.. Może właśnie jego gburowaty charakter i głęboko skrywana nutka romantyzmu tak mocno sprawia, że lgnę do niego natrętnie. Na tę chwilę najchętniej zakleiłabym mu jadaczkę, by nie mógł tak perfidnie psuć tej cudownej chwili.
***
Light in the darkness.
Aoi Rose
Oneshot: Dom po drugiej stronie ulicy.
Odkąd pamiętam wpatrywałem się w okno po drugiej stronie ulicy. Nie mogłem się powstrzymać, każdego dnia była to pierwsza czynność jaką wykonywałem tuż po przebudzeniu. Było to także ostatnie co robiłem zanim położyłem się spać. Czekałem aż zgasną światła w pokoju na pierwszym piętrze, przyglądałem się z nadzieją, że wypatrzę jakiś cień, zarys postaci.
***
Tylko słowa krwawią
Yakiimo
Wywiad V: Zdrada boli mniej
Inuzuka Kiba i Jashin Hidan…
Wybiegła z klatki schodowej; cała była zgrzana, ubrana jedynie w koszulkę Kakashiego i jego ciepłą bluzę, która spadła jej z ramienia. Rozczochrane włosy zostały natychmiast rozrzucone przez letni. nocny wiatr. W domu babci Hatake spędziła zdecydowanie zbyt dużo czasu, ale dzięki temu nie wtrącono jej do więzienia.
Zacisnęła powieki, opierając się na drzwiach. Kolana dosłownie ugięły się pod nią, tak że poczuła pod nagimi udami zimny beton. Rozpłakała się. Po raz drugi tego dnia przestała wstydzić się tego, co ją dręczyło, spędzało sen z powiek, sprawiało, że ciągle wracała i wracała. Kiba, mimo wcześniej wypowiedzianych słów, nadal był dla niej wszystkim, co pragnęła chronić, a teraz, złapany w sidła samego Danzou, znajdował się poza zasięgiem jej możliwości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz