Yorumi Nateko zaprasza :3
Królestwo
Esami Sanuga
Rozdział Drugi - Pasja
Teraz bynajmniej nie zabijał czasu, a to dlatego, że go nie miał. Za moment wyruszał w daleką podróż, powinien zająć się przygotowaniami. Zamiast tego wpatrywał się w coś co powinno skończyć w taki, a nie inny sposób. A może nie? Może to on powinien się tym zająć i rozegrać to nieco inaczej? W Królestwie wcześniej nie stosowano takich praktyk, nie zastanawiał się nad tym czy słusznie. W tej chwili jednak wiedział, że coś takiego było za brutalne nawet jak dla niego. Jakim człowiekiem jestem? Za kogo mają mnie inni? Kim jestem w osamotnieniu? Tak, jestem słaby. To musi się zmienić.
***
Czy nie widzisz, że to kraina zamętu?
Nobie
11. Nie jesteś jej wart
Zanim ponownie przypomniał sobie uśmiech swojej ukochanej żony, upadł z hukiem na mokrą ziemię, prawdopodobnie łamiąc sobie kość piszczelową w lewej nodze, bo coś głośno trzasnęło. Otępiały powstrzymał się jednak od krzyku, ale z jego gardła wydobył się głuchy dźwięk. Zauważywszy wystającą kość z nogi i świeże, różowiutkie mięso, zwisające na boki i ledwo trzymające się ciała, omal nie zwymiotował.
***
Czasami trzeba usiąść obok i czyjąś dłoń zamknąć w swojej, wtedy i łzy będą smakować jak szczęście
Akari
14. To normalne dla mężczyzny, że oznacza swój teren
— To dobrze — oznajmił, zwracając uwagę zebranych. — I mam nadzieję, że nigdy nie będzie. Gdzie zamieszkasz? — kontynuował, uniemożliwiając reakcję na poprzednie słowa.
— Znalazłem odpowiadające mi miejsce — odparł wymijająco. Nie chciał zdradzać, że wyprowadza się do Keiko. Matka z tym nie miałaby większego problemu, za to miny ojca wolał nie widzieć. Według niego to mężczyzna jest panem domu, więc hańba jest wprowadzanie się do dziewczyny. Zgodnie z regułą, jak na samca alfę przystało, to on powinien kupić mieszkanie, tudzież inną posesję i ściągnąć swoją kobietę. Nigdy na odwrót, bo oznaczałoby to, że nie spełnia się w roli głowy rodziny. Cele prawdziwego mężczyzny: wybudować dom, spłodzić syna i zasadzić drzewo. Ile razy to już słyszał? I absolutnie nie było tam nic o mieszkaniu u dziewczyny. Zresztą i tak, Fugaku nie akceptował Higashiyamy, więc lepiej, aby nie wiedział.
— Gdzie? — Mikoto nie dawała za wygraną. Nie pozwoli wyprowadzić się synowi, nie wiadomo gdzie.
W łóżku Keiko, pomyślał, powstrzymując się od parsknięcia. Tego jednak wolał nie powiedzieć na głos, Fugaku mógł takich informacji nie zdzierżyć.
— Na obrzeżach Konohy.
***
Are you mine?
Yorumi Nateko
2.Biała Wojna
Nateko stanęła, jak wryta, przez co prawie na nią wpadłem. Cholera, wspomniałem jej brata? Nie powinienem. Yorumi odwróciła się w moją stronę, a w jej pięknych, brązowych oczach szalała czysta furia. Nim się zorientowałem, co planuje zrobić, poczułem mocne pieczenie na policzku. Chyba na to zasłużyłem.
— Nigdy, ale to nigdy więcej, nie porównuj mnie do Akihiro. — Jej głos przyprawił mnie o dreszcze. Tak chłodnego tonu jeszcze nigdy wobec mnie nie użyła. — Nie jestem taka, jak on, nigdy nie byłam i nigdy nie będę. Zapamiętaj to raz, a porządnie.
Po tych słowach odwróciła się na pięcie i weszła do gabinetu dyrektora Hiruzena. Cholera jasna, zapomniałem, jak drażliwa była na punkcie brata. Wiedziałem, że przegiąłem z tym porównaniem. Może nie znałem do końca faktów, ale Akihiro w połączeniu z alkoholem, oznaczał kłopoty. I to poważne, które nie skończyły się dobrze. Ponoć miał proces w Stanach, ale nikt nie wiedział, co dokładnie się wydarzyło.
Potarłem policzek, westchnąłem ciężko i wmaszerowałem do gabinetu za krasnalem. To miał być długi dzień.
***
Po prostu daj mi powód, aby moje serce nie przestało bić
Misae
Rozdział 4
- Kim ty jesteś? Jesteś zbyt silny na ten egzamin – walczyła ze wszystkich sił by brzmieć twardo.
- Powiedzmy, że zostawiłem Sasuke mały prezent by mógł wypełnić swoją zemstę… – jego ton świadczył o tym, że czym by ten prezent nie był, musiało być to coś okropnego.
- Sasuke nie potrzebuje żadnych prezentów! Ma przyjaciół, którzy są jego siłą – w ułamku sekundy jego szyja wydłużyła się nienaturalnie i z ogromną prędkością pojawiła się tuż przed twarzą białowłosej, która jedynie w odruchu zdążyła się zasłonić przed możliwym uderzeniem, które nie nastąpiło. Stała teraz oko w oko z wężowym panem.
- Nigdy nie będziecie w stanie dać mu siły, której potrzebuje. Jeśli jednak będziesz chciała osiągnąć to, czego nigdy nie dostaniesz w tej wiosce dołączysz do niego.
- Dlaczego miałabym chcieć… – nie mogła ukryć drobnego drżenia nóg. Przysunął usta do jej ucha.
- Bo wiesz, że życie w tej chorej rodzinie to tylko tymczasowa odskocznia. Będą cię niszczyć cegiełka po cegiełce, tak jak to robią od twojego urodzenia. Bez siły, którą dam ci tylko ja, nigdy się od nich nie uwolnisz. Nigdy nie będziesz wolna. – jego jadowity szept wywołał lodowaty dreszcz, który zmroziły ją całą. Wysunął długi język przejeżdżając nim po dziewczęcej szyi i policzku.
***
Miłość trzeba budować, odkryć ją to za mało
Kareena Surabiku
Rozdział 57.
Fu lubiła go tak bardzo, właściwie od dnia, kiedy go poznała, właśnie dlatego, że był tak różny od niej. Ona szła na żywioł, chciała być wszędzie tam, gdzie się coś działo, bo lubiła uczucie płynięcia z prądem, wolności, ulotności własnego istnienia i własnej nieistotności. Gaara pakował się w podobne sytuacje, ale z przeciwnych powodów - cokolwiek się działo chciał sytuację ujarzmić, zapanować nad nią. To na górskich stokach i w barach ujawniała się w pełni jego potrzeba kontroli, którą na co dzień widać było głównie w tym, że lubił mieć wszystko poukładane według własnej myśli. Włącznie z ludźmi, którymi się otaczał, którzy zwykle słuchali go nawet tego nie zauważając. Złościło go, kiedy ktoś robił coś wbrew jego wyobrażeniom.
Jednocześnie jednak, mając taką silną potrzebę kontroli, naprawdę cenił tylko to, nad czym nie mógł zapanować. Góry, żywioł, naturę. Ją i jej niechęć do podporządkowania się komukolwiek. Dlatego mogła tak długo utrzymywać jego zainteresowanie i dlatego bardziej liczył się z nią niż z Hotaru, do której przecież miał słabość. Ale Hotaru była, i dalej jest w niego tak zapatrzona, że z góry skreśliła swoje szanse, żeby się naprawdę liczyć.
Fu wiedziała z obserwacji, że chociaż Ino ma w sobie niezależność i temperament, to jednak w wielu sytuacjach pozwala Gaarze za siebie decydować. I mimo to miałaby wygrać? Kłóciłoby się to z zasadami logiki.
***
I still hope you'll be mine forever
Levy Al
Rozdział 3
Usłyszawszy stukanie, podniosłam się z wcześniej zajmowanego mebla. Rozejrzałam się, zapominając, gdzie się znajduję. Kilkanaście sekund zajęło mi rozpoznanie otoczenia. Z głośnym westchnięciem spojrzałam na wiszący na przeciw mnie zegar. Wskazywał w pół do dziewiętnastej, co mogło oznaczać tylko jedno. Naruto.
Ruszyłam do drzwi wejściowych. Jakie było moje zdziwienie, kiedy po otwarciu ich, jedyne co zastałam to pustkę. Nikogo nie było. Przez chwilę analizowałam sytuację. Możliwe, że stukanie było wynikiem mojego zmęczenia lub po prostu przyśniło mi się. Ewentualnie ktoś był zbyt zniecierpliwiony, aby poczekać na otwarcie drzwi. No cóż, jeśli jest to coś ważnego, przyjdzie jeszcze raz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz