Mówił, że przywiązanie jest ograniczeniem samego siebie.
Adriemmer R
VII. Przywitanie mroku
Widziałam jak przez mgłę. Rozpacz paliła mi gardło, a niedowierzanie sprawiało, że kilka raz zachwiałam się podczas biegu, w coraz większej obawie, że w końcu upadnę od zawrotów w głowie. Zaczęłam dyszeć, pobierając coraz większe hausty powietrza do płuc. Przyspieszałam, aby jak najszybciej oddalić się od Wioski.
Dotarłam do miejsca w ciągu najdłuższych dotąd kilku minut mojego życia. Jak zazwyczaj o tej porze słychać było tu jedynie uderzenia fal rozbijających się o piaszczysty brzeg.
Upadłam na kolana, wbiłam palce w ziemię, zaciskając mocno jej grudy wewnątrz dłoni i wydobyłam z siebie nietłumiony, dziki krzyk.
------------------------------------------------------------------------------------------------
Zwaśnione Rody
Rozdział 45. NIE ZAWSZE WSZYSTKO IDZIE ZGODNIE Z PLANEM, ALE WAŻNE ŻE ZMIERZA WE WŁAŚCIWĄ STRONĘ
— Wiem, Uchiha! Nie popisuj się. — Gwałtownym ruchem wyrwała z pochwy miecz i z całej siły wbiła w ścianę, w ciszy się modląc aby wszystko poszło zgodnie z planem. Odetchnęła z niemałą ulgą, gdy uświadomiła sobie jak niewiele brakowało. Wisiała nad czarną, zimną pustką, trzymając się wyłącznie rękojeści broni. Przez parę długich sekund trwała w bezruchu upewniając się czy ostrze weszło wystarczająco głęboko aż w końcu drgnęła. Mamrotając pod nosem, spięła wszystkie mięsnie i niczym cyrkowiec rozhuśtała się, aby chwilę później opaść stopami na katanę.
— Znam twoją nową dziewczynę raptem kilkanaście minut, a już jej nienawidzę. — Przykucnęła, wpatrując się w zjawę z mordem w oczach. — Jakbyś nie była już martwa…
— Senju, zamiast wdawać się w bezsensowne dyskusje, lepiej skup się nad wyjściem z sytuacji.
— Pozbądź się kraty a skoczę — mruknęła beznamiętnie.
— Genialne, ale sprawdziłem. Ani drgnie. — Itachi oparł się o metal, uważniej przyglądając się ziejącej za nią przepaści. — Wygląda na to, że musisz skoczyć, ale w dół.
— Słucham? Nie po to włożyłam tyle wysiłku aby tam nie wpaść żeby teraz dobrowolnie skoczyć. — Liv momentalnie skrzywiła się z niesmakiem. Dostrzegając poważną minę Uchihy, sapnęła z niedowierzaniem: — Chyba żartujesz…
— Ani trochę.
------------------------------------------------------------------------------------------------
Sakura no bakuhatsu
Caiirean
Rozdział 11. Perypetii część kolejna.
"- Dalej nie rozumiem co wielkiego Pana Uchiha skłoniło do powrotu. - zakpiłam, kierując swoje ręce na biodra. Po moich słowach, obrócił się w moją stronę, przypatrując mi się.
- Sakura, nie zaczynaj. Wypiłaś za dużo. - odparł, patrząc obojętnym wzrokiem w moją stronę. O nie, tak bawić się nie będziemy!
- Nie jestem wcale pijana! - krzyknęłam, przybliżając się do niego.
- Ledwo stoisz na nogach. - skwitował, kierując swoje oczy na moją dolną część ciała. I jeszcze bezczelnie się gapi, co za tupet.
- Odpowiesz mi? - zapytałam, biorąc ręce z bioder i krzyżując je ze sobą.
- Chciałem wrócić do wioski, coś w tym złego? - zapytał, przeszywając mnie czernią swoich oczu.
- Zupełnie nic. - odburknęłam. - Oprócz tego, że swoim wielkim powrotem znacząco namieszałeś.
- Namieszałem? Nie widzieliśmy się kilka lat, kto by pomyślał, że mam jeszcze dla Ciebie jakiekolwiek znaczenie. - odparł, uśmiechając się w typowy dla siebie sposób. Co za burak! Co on mi sugeruje w tym momencie?!"
------------------------------------------------------------------------------------------------
Cause you know I'd walk a thousand miles if I could just see you
Ayame
Rodział XXIII Podnosisz mnie, bym był kimś więcej niż potrafię być.
-Nie powinnaś być z tego powodu smutna- Usłyszała przy swoim uchu. Dziewczyna gwałtownie odwróciła się co spowodowało upadek z ławki. Spojrzała w górę. Na ławce siedział chłopak o brązowych włosach i zielonych oczach. Ubrany w czarną koszulę, a na niej złotą kamizelkę.
-Coś ty za jeden?
-Wybacz moje maniery nazywam się Mamomoru Hamazaki. Chłopak przykucnął i pomógł jej wstać.- Jesteś tu w odwiedziny? Pierwszy raz cię widzę.
-Jestem turystką.
-Turystką? A twoje imię?
-Ino Yamanka.
-Ino- Wyszeptał- A więc Ino dlaczego się patrzysz na idiotę, który nie dostrzega cię i ugania się za innymi. Nie szkoda ci na takiego łez?
-Pf a co ty możesz wiedzieć.
-Że piękne kobiety nie powinny uganiać się za mężczyznami, lecz odwrotnie.
------------------------------------------------------------------------------------------------
Czasami trzeba usiąść obok i czyjąś dłoń zamknąć w swojej, wtedy i łzy będą smakować jak szczęście
Akari
28. Z wizytą w podziemiach Orochimaru
Właśnie różowowłosa robiła unik przed kataną, która rozcięła gotującą się kolbę z zielonkawą substancją, a ta rozlawszy się spowodowała niewielki ogień. Niestety podmuch towarzyszący przewracającej się nieopodal półce przeniósł płomień na rozlane ciecze z porozbijanych butelek. Substancja musiała być łatwo palna, gdyż buchnęła w górę wysokim słupem ognia. Powstały pożar szybko się rozprzestrzeniał zajmując kolejne półki i stoły.
— Odwrót! — krzyknął Sasuke dostrzegając, jak płomień zbliża się do charakterystycznej butli, najprawdopodobniej z gazem. Keiko odwróciła się w jego stronę i dostrzegłszy zagrożenie rzuciła się w stronę, zaangażowanej w walkę Haruno. Schowały się w samą porę, tuż przed wielkim wybuchem, jaki nastąpił, kiedy butla zajęła się ogniem. Siła odrzutu pojemnika była na tyle duża, że przeleciała przez sufit grzęznąć najprawdopodobniej w glebie nad podziemiami. Uszkodzenie struktury stropu spowodowało popękanie, co doprowadziło do zwyczajnego zawalenia się go.
— SASUKE!!! — krzyczała Sakura widząc jak brunet pozostaje po drugiej stronie spadających z góry sporych fragmentów kamienia. Uchiha spojrzał na Keiko, która pokiwała głową odbierając niemy przekaz, po czym odwrócił się odbiegając w głąb pomieszczenia. — SASUKE!
— Ucisz się. Ruszamy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz