Zapomniane Istnienia
Kaori Chan
[1] List do byłego
Drogi Sasuke!
Zapewne zastanawiasz się, co znaczy ten list i w jakim celu piszę go ja, Twoja była żona. Zaraz się wszystkiego dowiesz, ale proszę Cię, błagam, przeczytaj ten list do końca i pozwól, by resztki godności, jakie mi pozostawiłeś, ujrzały światło dzienne. Tej godności, którą mi zabrałeś, tej, którą zdeptałeś na sali sądowej, oskarżając mnie o zdradę, gdy tak naprawdę Ty zdradziłeś. Tej godności, którą posiadałam zanim Cię poznałam.
Piszę, ponieważ chcę, byś wiedział, co straciłeś, a także jak bardzo mnie skrzywdziłeś. Zanim do tego przejdę, chciałabym Ci przypomnieć kilka wydarzeń z naszego wspólnego życia, choć trwało ono tylko trzy lata. Zapewne uznasz to za żałosne, ale mam to gdzieś. Zbyt wiele razy mnie skrzywdziłeś, bym teraz przejmowała się Twoimi słowami.
--------------------------------------------------
Pośród Gwiazd
Rozdział 25 Rozmowa inna niż wszystkie
Hinata poczuła dziwny stan. Blask początkowo uniemożliwiał jej dostrzeżenie czegokolwiek. Gdy wzrok się przyzwyczaił stała na przeciwko Sho. Wokół było tylko jasne światło, nic poza tym.
- Gdzie ja jestem? - Wypowiedziała słowa, które zdawały się brzmieć zupełnie inaczej niż zazwyczaj. Jej głos był inny.
- Teraz możemy spokojnie porozmawiać, powinnaś rozumieć każdą moją myśl. - Słyszała głos Sho, ale on nawet nie otworzył ust. Uśmiechał się wyłącznie.
- Nic nie rozumiem. To znaczy rozumiem co mówisz, ale nie to co się stało.
- Jesteś teraz w mojej głowie.
--------------------------------------------------
Undisclosed Desires
2. "Prezent"
— Na Sasuke? Naprawdę możesz mieć pewność?
— Sam przecież mówiłeś, że to niepodobne do niego, żeby prowadzał się z jakąś dziewczyną. Na dodatek zachowywał się jakoś dziwnie, kiedy ze mną rozmawiał. Widziałeś, żeby kiedyś się uśmiechał, tak szczerze i w ogóle? — widziała zaskoczenie w oczach Naruto. — No właśnie, a ja widziałam i wyglądało to tak cholernie sztucznie, że nie mogę nie myśleć, że coś tu jest nie tak.
— No dobrze, niech Ci będzie. Ale na pewno chcesz zrobić to sama? To przecież może być niebezpieczne.
— Nie, nic z tych rzeczy — odparła, patrząc na Uzumaki'ego. Nie chciała go w to wszystko wplątywać. — Moim przeciwnikiem jest tylko głupia blondynka, która pozwala sobie na za dużo. Po prostu ją zmiażdżę.
--------------------------------------------------
28 weeks later
X. Stadion
— Połóż nogę na sprzęgle. — Sakura znieruchomiała, słysząc jego ton. Dzieci ucichły, a twarz kobiety powoli obróciła się w jego kierunku. Zaszklone od łez, zielone oczy wpatrywały się w niego z przerażeniem; ciało drżało od wdechów. — Wciśniesz je na mój znak i zawieziesz dzieciaki na stadion.
— Naruto! — ryknęła, doskonale zdając sobie sprawę z tego, co mężczyzna chciał zrobić. — Nawet o tym nie myśl! Dzieciaki, wysiadamy i biegniemy.
— Nie! — huknął, łapiąc ją za ramię. — Pamiętaj, by wcisnąć sprzęgło gdy krzyknę. I jedź prosto na stadion.
— Naruto, nie! — Shiro zerwał się i chwycił za materiał munduru snajpera.
— Naruto, błagam!— Tanja zawyła głośno, a po jej brudnych policzkach spłynęły łzy.
— Na stadion — powtórzył ostatni raz, łapiąc w dłoń klamkę. — Tam się spotkamy.
--------------------------------------------------
Szkoła Konohy
Viki
Rozdział 6
-Okej. – Odpowiedziałam. Wszyscy spojrzeli na mnie, jakbym była dzieckiem, które kogoś zabiło. Sasori z Kisame nawet otworzyli przy tym usta.
-Serio? – Zapytał Itachi.
-Tak. Nie wystawię was, jeśli o to chodzi. – Itachi był bystry. Wiedział, że czasem się na coś zgadzałam by tylko mieć to z głowy. Sasori w tym momencie wyjął coś z kieszeni i położył na stole. Leżały tam dwie bransoletki ze znakiem Aka.
-Jedna dla ciebie. – Popchnął ją w moim kierunku. – A druga dla Sasuke. – Skierował ją znowu w moją stronę, ale wiedziałam, że zabrać ma ją Itachi. Każdy z członków miał ją na ręce. Nigdy się temu nie przyglądałam, ale inni często to zauważali. Chmurka była zrobiona z drewna, co było mocną stroną czerwonowłosego. Wisiała ona na grubszym rzemyku. Ubrałam ja na prawą rękę.
--------------------------------------------------
Nie kłamstwa, lecz prawda zabija nadzieję
Gemi Ni
Bugatti Veyrona
— Sasuke! O mój Boże!
Mama? Co ona tutaj robiła? Także umarła? Tylko gdzie? Kiedy wychodził, siedziała bezpiecznie w mieszkaniu na kanapie.
— Sausuke, dlaczego?!
Coś mu nie pasowało. Przecież gdyby naprawdę się znalazł w niebie, to widziałby swoją rodzicielkę, a nie tylko słyszał.
— Kochanie obudź się!
Co to miało znaczyć? Czy tak wyglądało życie po śmierci? Całą wieczność miał widzieć tylko pustkę i słyszeć, jak jego bliscy go opłakują? A może znalazł się w piekle i to miały być jego wieczne męki?
— Zróbcie coś do cholery!
Chciał jej odpowiedzieć, pocieszyć. Nie mógł znieść jej bólu.
— Błagam was! To moje dziecko!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz