BaddieKix zaprasza :) |
Im right here. Forever.
BaddieKix
#8 Bezuczuciowy potwór
- Masz za dużo informacji - ocenił, niebezpiecznie zbliżając swoją twarz do mojej. Nie mogłam pojąć tego, że to przedstawienie kompletnie nie zainteresowało żadnej z obecnych tu osób. Co to było za miejsce? - Ale jesteś ładna. Możemy załatwić to przyjemnie - stwierdził, zjeżdżając dłonią po mojej tali.
Zadrżałam zarówno ze złości, jak i strachu, gdy zaczął wpychać rękę pod moją spódnicę.
- Co ty robisz? - wypaliłam, próbując się odsunąć.
Uśmiechnął się tak bezczelnie, że przestałam mieć kłopot ze zrozumieniem. Pochylił się wolno nad moim uchem.
- Będziesz grzeczna, pójdziesz ze mną i zapomnę, że cię tu widziałem - wyszeptał, a ja poczułam względem niego jeszcze większe obrzydzenie. - Jeśli będziesz się opierać, przestanę być miły.
On chyba zwariował. Gdy tylko odchylił głowę i odnalazł spojrzeniem moje tęczówki, przestałam drżeć ze strachu. Teraz to złość rozpłynęła się po całym moim ciele niczym wirus. Na powrót stałam się twarda.
- Pierdol się - warknęłam, po czym odnalazłam kolanem miejsce między jego nogami.
----------------------------------
"Jeśli się wyróżniasz jesteś znienawidzony przez innych"
Maruo Sa
Rozdział 11
Kolejny dzień nastał bardzo szybko. Sakura była na nogach już od przeszło dwóch godzin. Na zegarku wybiła 7:30. Dziewczyna zaczęła się zbierać do wyjścia kiedy nagle usłyszała dzwonek do drzwi. Zdziwiona podeszła i otworzyła je. Jej oczom ukazał się Takeshi.
- Cześć Sakura!- z wielkim uśmiechem przywitał się chłopak.
- No bez żartów! Co ty tutaj robisz?
- Przyszedłem po ciebie. Chciałem, żebyśmy razem poszli do szkoły. To chyba nie problem?
- Owszem, to jest problem. W ogóle skąd wiesz gdzie mieszkam?
- Twój kolega z klasy mi powiedział.
- Jaki kolega?
- No taki z ciemnymi krótkimi włosami i czarnymi oczami. Nie pamiętam jak miał na imię...- odpowiedział zadowolony z siebie Takeshi.
- Sasuke?
----------------------------------
Kemuri no Ga, Ćma z Mgły.
Oka-san
Rozdział 9: Wąż.
- Okropnie frustrujący. - wyartykułowała Ćma, siedząc na wielkim stole w pracowni Sasoriego, obok niedokończonej marionetki. Lalkarz stał przed mniejszym warsztatem, patrząc na nieszczęśliwą dziewczynę. Spędzali razem sporo czasu, rozmawiając albo tworząc lalki. Ich dyskusje najczęściej dotyczyły sztuki. Sasori twierdził, że powinna być wieczna, podczas gdy Ga miała inny punkt widzenia. Jej zdaniem prawdziwa sztuka była tylko sposobem na wyrażenie jakiejś idei i zmieniała swoje znaczenie w zależności od okoliczności a nawet osoby. Był w stanie słuchać jej tłumaczeń godzinami tylko po to, aby zaprzeczyć i zmusić ją do znalezienia nowych sposobów opisania rzeczywistości. W pewien sposób go to bawiło.
Ale nie był to jedyny temat ich rozmów.
- Trening czy nauczyciel? - zapytał, niezbyt pewien.
- Oba.
----------------------------------
28 weeks later
Mayako
VII. Skład genów
— Wszystko było spieprzone — syknął blondyn. — Wystarczyło posłuchać radia i już wiedziało się, że przegraliśmy. Cały plan odzyskania Wielkiej Brytanii posypał się jak domek z kart. — A co z tobą?
— Ich matka — sparowała, nie czekając na swoją kolej — miała wyjątkową krew. Posiadała naturalny rodzaj odporności na wirusa.
Naruto spojrzał prosto w jej oczy, nie kryjąc swojego zdumienia. Próbował właśnie podliczyć ile razy kobieta starała się podjąć ten temat, a on zawsze ją zbywał. Sprawa nabrała dla niego nieoczekiwanego obrotu.
— Nie wszystkie genetyczne wzory przechodzą na dzieci… — kontynuowała, zmieniając tor spojrzenia. Usytuowała je w sylwetkach rodzeństwa. — Nie dziedziczy się takiego samego składu genów, ich przestępowanie z pokolenia na pokolenie jest niesamowicie rzadkie. Mogą je ominąć, lub po prostu… Zniknąć.
— Ale oni mogą je mieć… — szepnął, czując jak staje się zupełnie osowiały, przez napływające do niego informacje.
— To możliwe. — Skinęła głową. — Zwłaszcza, że Shiro posiada taką samą anomalię tęczówek, co jego matka. To wskazuje na większe prawdopodobieństwo… Musisz więc zrozumieć, że ich życie jest stokroć cenniejsze od mojego… Czy twojego.
----------------------------------
...legendarni...
Kimiko Moon
Rozdział 25 – Pierwsza kłótnia
.......- Nie zgadam się! – krzyknął. – Po cholerę mamy go wlec do Santa Kary? Będzie po prostu zbędny.. – rzekł lodowaty tonem patrząc prosto na Sasuke, który zmierzył go podobnym spojrzeniem.
- Naruto – odezwała się blondynka głosem opanowanym i nadzwyczaj chłodnym do swojego bliźniaka – ja dbam o interesy królestwa. Jeśli jeden z mieszkańców mojego kraju zaatakowałby kogoś z Kraju Ognia, mogłoby dojść do niepotrzebnych nieporozumień. Chcesz tego, bracie?..........
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz