You will never fade away from me...
9. Zazdrość
Różowowłosa podążała śladem swojego kompana z drużyny Suigetsu. Właśnie stawiała pierwsze kroki na schodach, które to prowadziły na korytarz wynajętych przez nich pokoi. Odwróciła głowę, by móc ostatni raz spojrzeć na Uchihę, który popijał w samotności zamówiony wcześniej alkohol. Nagle jej uwagę przyciągnęła kruczowłosa piękność, która uwodzicielsko kołysząc biodrami podeszła do spadkobiercy sharingana. Kokieteryjnie machała wachlarzem na wszystkie strony. Gestem ręki wskazał jej miejsce naprzeciw siebie, a kobieta z uśmiechem na twarzy usiadła na wskazanym miejscu.
~Cholera! Wiedziałam, że tak będzie!~ - przeklęła w myślach. Była zbyt daleko, żeby cokolwiek usłyszeć, ale z języków ich ciał, mogła wywnioskować, że otwarcie ze sobą flirtują.
- Sakura, idziesz?! – donośny głos przyjaciela wyrwał ją z przemyśleń.
- Eee… tak, już idę… - wyjąkała. Powolnym krokiem wspinała się na górę, a jej wzrok chwilowo powrócił na zaistniałą wcześniej sytuację, by później mógł szybko zniknąć za jednym z fundamentów hotelu...
__________
Sasame Ka
Rozdział XII
Przybliżyła swoją twarz oraz musnęła moje usta. Przygryzła dolną wargę, przejechała po niej językiem, co wywołało dreszcz na plecach. Smak waniliowego błyszczyku wyjątkowo mi zasmakował. Uśmiechnąłem się pod nosem i pogłębiłem pocałunek. Jednak Sakura miała inne plany; szybko odepchnęła mnie od siebie.
– Przestań mącić mi w głowie, Uchiha – wyszeptała do ucha, a ja poczułem delikatny zapach perfum.
– Sakura.
__________
Kushina-chan
11. Strach
– Dobra, Ryusaki, nie histeryzuj. Mam sprawę – powiedział rzeczowo. Wpatrując się w wykładzinę, usłyszałam, jak odpala papierosa. Woń tytoniu szybko dotarła do moich nozdrzy, dziwnie mnie uspokajając. Podniosłam się i czerwonymi, napuchniętymi od łez oczami, zerknęłam na jego dłoń. Bez żadnego słowa podał mi paczkę. Wyjęłam z niej peta, a Ibiki mi go odpalił. – Potrzebuję pieniędzy.
– Wykluczone. – Zaciągnęłam się papierosem i odeszłam od niego jak najdalej, starając się zapanować nad roztrzęsionym ciałem. – Wybij to sobie z głowy.
– Mówię poważnie. Potrzebna mi forsa a ty pomożesz mi ją zdobyć – odparł tonem nie znoszącym sprzeciwu. Zaśmiałam się pod nosem, a kolejne łzy przyozdobiły moje policzki. Taka bezsilna, taka bezradna!
– Ile?
– Zapewniam cię, że tyle nie masz, kocico. – Drgnęłam, kolejny raz usłyszawszy przydomek, którym mnie zawsze nazywał. Nienawidziłam tego słowa. Nieodmiennie kojarzyło mi się z przeszłością, o której tak chciałam zapomnieć.
– Ile? – warknęłam, a ten wypowiedział sumę, o której nawet mi się nie śniło. Zmrużyłam wściekle oczy, mnąc papierosa w dłoni.
– Mówiłem. – Ibiki wzruszył ramionami i do mnie podszedł. Zamarłam, gdy uchwycił w dłonie moją twarz. – Musimy zrobić to jeszcze raz.
____________
Mayako
V. Kod czerwony
– Nie ma wątpliwości... – wyszeptała, odchylając się od mikroskopu. – Ma wirusa... Jest zainfekowana...
– Dlaczego więc nie widać symptomów? – spytał, patrząc na jej drżące dłonie.
– Nie wiem... – szepnęła, kręcąc nerwowo głową. – Nie mam pojęcia...
– Haruno... Co ci podpowiada intuicja? – Nachylił się nad jej głową i spoglądał na blady policzek dziewczyny. – Podaj jakieś możliwości, przecież tym się własnie zajmujesz.
– Może to genetyczne uszkodzenie, które działa jak system obronny... – Zwróciła się w jego kierunku. – Anomalia genetyczna, dzięki której układ immunologiczny poradził sobie z wirusem... Nie mam pojęcia, jednak wiem jedno... Wirus w dalszym ciągu znajduje się we krwi i ślinie... Więc, można powiedzieć, że nie jest w pełni odporna. Jest... Nosicielką.
Mężczyzna wypuścił ze swych płuc powietrze, mrugając z zaskoczeniem oczyma. Widocznie nie tylko dla niej, cała ta sytuacja, była dosyć przerażająca. Rozplątał dłonie i wsparł się o blat, zastanawiając się nad czymś chwilę.
– Chce pani powiedzieć, że spokojnie może zarażać innych? – spytał, przerywając niezręczną ciszę.
– Dokładnie tak. – Pokiwała zgodnie głową. – Z całą pewnością...
__________
Ikula
Rozdział IX - Nienawiść
Dzieciństwo stało się najlżejszym, najszczęśliwszym okresem jej życia. Czuła się wtedy jak normalne, radosne, niewinne dziecko pomimo tego, że należała do rodziny królewskiej i w przyszłości miała zasiąść na tronie. Żyła w błogiej nieświadomości, jeśli chodzi o wszystkie problemy. Nie sądziła, że ta bańka pęknie tak szybko, niespodziewanie i przyniesie jej taki ból.
Strata ojca odbiła się na niej i całym królestwie. Runął wtedy cały jej świat. Zmuszono ją, by stała się dorosła w zaledwie kilka tygodni, biorąc na swoje barki ciężar rządzenia królestwem. Pogrążona w niekończącej się żałobie, osierocona ostatkiem sił powstrzymywała chaos rozprzestrzeniający się w królestwie. To pochłonęło całą jej uwagę i energię do tego stopnia, że nie wystarczyło ich, by powstrzymać szalejący w niej samej armagedon. Przelała swoje cierpienie w gorącą, palącą, niekończącą się nienawiść. Tak, znienawidziła Uchihę w chwili, w której zobaczyła przebite mieczem ciało króla. Wtedy też poprzysięgła zemstę, której teraz nie była w stanie wypełnić. Ta złamana obietnica wyżerała ją od środka. Za każdym razem, gdy widziała go żywego, chodzącego, rozmawiającego, miała wrażenie, że ktoś obdziera ją ze skóry. Wyrzuty sumienia traktowały jej duszę jak kwas. Za wszelką cenę starała się tego nie okazywać.
____________
Kareena
Część siódma
Mimo chłodnego wieczoru, dziewczyna nie miała na sobie płaszcza. Siedziała skulona, drżała na całym ciele. W pierwszym momencie pomyślał, że to z zimna.
Stanął tuż obok niej, ale nawet go nie zauważyła.
- Sakura… - odezwał się niepewnie.
Uniosła głowę.
Chwilę wcześniej sądził, że płakała, ale na jej twarzy nie było śladu łez. Patrzyła na niego dziwnie błyszczącymi oczami.
- Sakura… gdzie jest Sasuke?
- Nie ma go tu – odparła kunoichi dziwnie ochrypłym głosem.
Naruto zmarszczył brwi.
Wymknął się nie zauważony przez nikogo?
Przecież zastosował tyle środków bezpieczeństwa. Ale… Sasuke był sprytny, mógł go przejrzeć.
- W takim razie gdzie jest?
Sakura nie odpowiedziała. Zauważył, że wyciągnęła do niego rękę. Najpierw pomyślał, że chciała go dotknąć, dopiero po chwili uświadomił sobie, że coś mu podaje. Wyciągnął swoją dłoń, poczuł dotyk szkła kiedy przekazywała mu przedmiot.
Była to maleńka pusta fiolka. Taka, w jakich trzyma się czasem medykamenty, takie, których przeznaczeniem jest podawanie ich tylko w małych ilościach. Albo…
Trucizny.
_____
Daj mi jakieś skrzydła, a odlecę gdzieś na wieczność.
05. Ile potrzeba ran, by uzyskać zwykłą pomoc?
Dwie szklanki szkockiej, które zamówił wcześniej przy barze zostały przyniesione przez jasnowłosą kelnerkę. Kobieta zwracała na siebie uwagę krótką spódniczką i opalonym ciałem.
Naruto upił potężny łyk alkoholu. Odetchnął głęboko, patrząc na twarz przyjaciółki. Mokre włosy kleiły się do jej policzków i czoła. Szare oczy lśniły w blasku jarzeniówki, tak samo jak jej gołe ramiona i dekolt.
-Nie jesteś samochodem? - zapytała, patrząc na trunek. Znużyła paznokieć w cieczy i wepchnęła go do swoich ust.
-Jestem ale prześpię się w pobliskim hotelu - oznajmił. Dopił alkohol, a skinieniem kilku palców zamówił kolejną szklankę. - Dowiedziałaś się czegoś? O Itachim?
-Nie - westchnęła ciężko. - Pracuję nad tym. Ostatnio rozmawiałam z Madarą - dodała. Uniosła brew, widząc beznamiętną minę Naruto. - Coś nie tak?
-Nie powinnaś mu ufać - stwierdził. - Po tym co ci zrobił...
-Jest mi potrzebny - przechyliła szklankę, przyciskając mocno szkło do dolnej wargi.
-Jeśli Madara ci pomoże, nie zrobi tego bezinteresownie - przeczesał dłonią włosy.
__________
Karasu Chan
Rozdział VI
"- Ty siebie nazywasz facetem Uchiha?! - głośny śmiech Inuzuki wypełnił pomieszczenie - Jesteś pizda a nie facet! - kolejny cios. Rękawica precyzyjnie trafiła w przeponę ciemnookiego - Nie powiesz nic? Czujesz się pizdą tak? Tak?! - tym razem uderzył w mocno zarysowaną szczękę. Chłopak zatoczył się robiąc kilka kroków w tył.
- Nie.. - kaszlnął po czym splunął krwią pomieszaną z gęstą śliną - Nie jestem pizdą.. - nim zdążył dokończyć zdanie pięść Kiby ponownie zbliżała się do niego. W ostatniej chwili udało mu się zrobić unik
- Coś tam jednak umiesz - mruknął uśmiechając się wyzywająco - Jednak do faceta Ci daleko. Facet nie unika bólu. Nie broni się tylko atakuję. Naszym zadaniem jest obrona kobiet a nie samych siebie, pizdo!
- Przestań mnie do cholery tak nazywać! - zadał pierwszy cios. Kiba nie spodziewał się go, przez co jego nos wydał dźwięk nieprzyjemnego dla ucha chrupnięcia. Podtrzymał się ściany - Kurwa. Nie chciałem..
- Cholera - zaśmiał się, co kompletnie zszokowało Sasuke - Gdyby nie to, że mnie żałowałeś cofnąłbym moje słowa."
________
Mari
7 - Your guardian angel
Podwójnie irytował go fakt, że częściej przyłapywał się na przyznawaniu racji blondynowi. Zdawał sobie sprawę, że Akatsuki nie da za wygraną, a w momencie wysłania listu wszelkie umowy zostały zerwane. Całość była jak samobójcza wyprawa w samochodzie z zablokowanym hamulcem, gnającym prosto do końca zerwanego mostu. Nie było bezpiecznej opcji. Mógł poddać się, odpuścić i po prostu zlecieć w przepaść, zatracając samego siebie. Mógł też zaryzykować dalszymi działaniami i wyskoczyć z rozpędzonego auta.
Haruno nie była dłużej bezpieczna, nawet oddalona od niego. Jeśli chciał jej bezpieczeństwa, musiał mieć ją ciągle na oku i rozprawić się z gangiem tak, aby nikomu już nie zagrażali.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz