Baala i Erika w Akatsuki
Silva
II.I "Plotki i pogłoski"
- Tobie się, kurwa, wydaje, że kim ja jestem?
Erika najwyraźniej oszalała od nagłego przypływu dobrobytu, bo natychmiast odparowała ironicznie:
- Frajerem, który ma się za jakiegoś maczo?
Hidan przybrał iście marsową minę, Baala była właściwie pewna, że zaraz zerwie się ze swego miejsca, chwyci kosę i rozpłata nią zielonkę na pół. Erika chyba też to wyczuła, bo nagle z jej twarzy zniknął butny wyraz. Baala rozprostowała palce, gotowa w każdej chwili chwycić za stół i wywrócić go, obsypać siwusa naczyniami, potem chwyciłaby zielonkę, pobiegłyby na taras, stamtąd mogłaby wycelować w niego jakąś ognistą techniką...
Nagłą chwilę napięcia przerwał trzask rozsuwanych drzwi. Jak na komendę cała trójka błyskawicznie obejrzała się na wejście do pokoju, w którym stał Kakuzu, z walizką w jednej dłoni, a drugą wciąż wspartą o framugę. Kakuzu patrzył na nich, oni na niego.
Zmarszczył nieznacznie brwi.
- Co wy wyprawiacie?
- Nic - odparli jednocześnie Erika i Hidan, poprawiając się na swoich miejscach tak, by stwarzać pozory luźnej i swobodnej atmosfery. Erika niby niedbale oparła się łokciem o blat szafki, przytulając policzek do wierzchu dłoni, przesunęła też ręką po yukacie, aby fałdy układały się bardziej naturalnie. Hidan z kolei usiadł po turecku, jedną nogę wyciągnął bardziej do przodu, i od niechcenia wpatrywał się w sufit, jakby nic z tego, co przed chwilą mogło się tu dziać, wcale go nie dotyczyło.
Gdy tak Baala na nich patrzyła, stwierdziła, że byli siebie warci.
__________________________
Cały świat krzyczy, a Ty mówisz szeptem.
ermentiss xo
16 - Jestem tobą
Jej ciało drgnęło tak niespodziewanie, że resztkami sił przytrzymałam ją w talii. Po bladych policzkach spłynęły łzy.
- Ale teraz już nic nie mogę zrobić – uśmiechnęła się słabo, jakby kąciki jej ust ważyły tonę. Delikatnie odsunęła od siebie moje ręce, ponownie władając nad swoimi nogami. Odwróciła się w stronę zdezorientowanych mężczyzn. – To ją musicie bronić.
_________________
Don't forget me
Halszka H.
V. Baobab
Tańczyłam z kilkoma chłopakami z liceum, następnie z przyjaciółkami, a potem, pod pretekstem zmęczenia, podeszłam do alkoholowego bufetu. Usiadłam krzesło dalej od niej i poprosiłam o szklankę wody.
- Podryw na Spadłaś z nieba nie zadziała, prawda? – Pomiędzy mną, a dziewczyną pojawił się flirciarz, który jeszcze kilka minut temu próbował porwać Yui do tańca.
- Spróbuj – zaświergotała. Mężczyzna nie zrozumiał jej ironii i zaczął kokietować.
- Więc bolało jak spadłaś z nieba, aniołku?
- Diablice nie łatają, skarbie. Nie mają skrzydełek – warknęła i bezceremonialnie odepchnęła go, by zająć jego miejsce. Oparła głowę na splecionych dłoniach i kątem oka mi się przyglądała. – Wyglądasz na smutną.
__________________
Czerwona nić, która łączy nas
Akari
32. Prawda Madary
— Przez całe życie pragnąłem to zobaczyć — szepnął zapatrzony w widok jak w ósmy cud świata.
— Itachi co się dzieje? — przerażenie w głosie Sasuke mówiło samo za siebie. Itachi udał, że nie ma pojęcia kręcąc przecząco głową.
— Kyuubi mówi, że można to cofnąć póki… — urwał gdyż na polu bitwy pojawiły się niczym pod wpływem teleportacji szóstka osób, sześciu bijuu. Każdy w jednym oku miał rinnegan a w drugim sharinagan, lecz tylko na chwilę gdyż jak ujrzeli Atari nagle pokłonili się padają na jedno kolano a jak podnieśli się to ich gałki były kompletnie czarne. Podeszli do dziewczyny stając za nią i przyłożyli dłonie do jej pleców. Przeszli błyskawiczną metamorfozę w zminiaturyzowane pełne wersje swoich demonów by po chwili przeobrazić się każdy w jeden ogon, który trafił na przygotowane dla niego miejsce.
— Juubi — szepnął Itachi z przerażeniem obserwując przemianę dziewczyny, która już dawno straciła nad sobą panowanie.
— TAK! — krzyk Madary zagłuszył okolicę. Mężczyzna zdawał się być w przysłowiowym siódmym niebie z błyskami podniecenia oglądał formowanie się niepełnej wersji Dziesiecioogoniastego.
___________________
Zabijanie to nie zabawa.
Aysela Delupus
Rozdział II- Tam, gdzie wszystko się zaczęło
-Tutaj jest... Był sklep z ziołami.- Powróciła wspomnieniami do tamtego pochmurnego dnia owianego tajemnicą. Zaciekawiona brunetka podeszła bliżej ganku.
-A co się stało?- Spojrzała na nią i wzruszyła ramionami.
-Nie wiem. Była dziwną kobietą. Po prostu zniknęła.- Przyjrzała się budynkowi. Za oknem zobaczyła jakiś ruch, ale starała sobie wmówić, że to wina starych firanek i przeciągu. To miejsce budziło w niej strach i starała się je omijać.
-Wszystko w porządku?- Uśmiechnęła się i pokręciła głową.
-Tak. Zapatrzyłam się. Chodźmy dalej.- Gotowe do dalszej drogi ruszyły w stronę lasu, ale coś im przeszkodziło. Rozległ się dźwięk tłuczonego szkła. Obydwie odwróciły się i spojrzały na siebie.
-Powinnyśmy sprawdzić o co chodzi.- Oznajmiła brunetka.
-Nie. To pewnie jakiś kot. Chodźmy.- Ale Ona nie słuchała. Zakradła się do okna i zajrzała przez nie.- Widzisz coś ciekawego?- Dziewczyna nie odpowiedziała tylko podeszła do drzwi i nacisnęła na klamkę delikatnie uchylając drzwi. Blondynka ze spokojną miną podeszła do niej, choć jej serce biło mocno, rozsądek krzyczał ''Uciekaj, głupia!'', a wspomnienia powracały. Nie zdążyła zatrzymać koleżanki przed wejściem do środka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz