VampirkaKP zaprasza :3
KakaSaku - historia dwojga samotnych shinobi
VampirkaKP
Rozdział X - Narzeczony
"Znajdowali się w jej sypialni, która zdewastowana stanowiła obraz nędzy i rozpaczy. Ciszę przerywał tylko miarowe oddechy dwójki leżącej na łóżku (...) Ruszył ku niej nie wiedząc dokładnie co chciał zrobić, jednak jego ciało zamiast wyciągnąć ręce wykonało dobrze mu znane pieczęcie i nim zdążył powstrzymać rękę unoszącą świszczące przeraźliwie Raikiri trafił dziewczynę prosto w serce. Zastygł przerażony..."
***
There ain't nothing better in life than true love and a homegrown tomato
Blue_Bell
I'm sorry
Ciągle czuję na sobie jej wzrok i trochę mnie to przeraża. Ostatnio dość często zarzuca mi, że za dużo od siebie wymagam, że nie dbam o siebie i tak dalej. No bo co można pomyśleć o zapracowanym facecie, z niedbałym zarostem, sinymi i podkrążonymi oczami.
***
Alice w krainie Akatsuki
Melodineju Hitsume
Rozdział 24. Podróż do wspomnień.
"- Tam kiedyś mieszkała. - Odpowiedział zamiast właścicielki wskazując pyskiem na drzewa w oddali. Alice widziała tam coś więcej. Huśtawkę, pienie po których się wspinała i ćwiczyła ninjutsu, i wystający czerwony dach. Mimo, że dawno nie widziała tego miejsca, a jej dzieciństwo to urywki filmu, bez problemu je poznała.:
- Możemy zrobić krótki przystanek? - Odwróciła się do Konan i Yahiko. Niebieskowłosa odwróciła głowę do swojego lidera. W tej sprawie jej głos nie miał znaczenia, chociaż w myślach namawiała Yahiko, żeby jednak się zgodził. Czuła, że jest to bardzo ważne dla Alice, chociaż nie okazuje tego na zewnątrz. Być może działała jej na nerwy, ale nadal traktowała ją jak młodszą przyrodnią siostrę. Yahiko na początku nie był pewny. Teoretycznie nie mają wyznaczonego czasu, ale takie wydłużanie może okazać się problematyczne. Jednak nie mógł jej odmówić. W końcu to jego Alice."
***
W potrzasku własnej wyobraźni
annzwill
Labirynt Luster - Rozdział 35
- Co cię tak bawi? - Zapytałam nie mogąc się powstrzymać.
- Od razu widać, że spotkałaś się z szefem. - Odrzekł jeszcze bardziej rozbawiony.
- Niby po czym?
- Po tym jak ci się mózg lasuje. Zaraz para pójdzie.
- Bardzo śmieszne. Ciekawe czy gdyby tobie robił ktoś wodę z mózgu, to byłbyś taki opanowany jak zawsze. - Nie mogłam znieść myśli, że on nabija się ze mnie, kiedy ja przeżywam trudne chwile.
- Raczej wyglądałbym tak jak ty. Mówiąc precyzyjniej, to każdy tak wygląda na początku.
- Każdy? - To mnie nieco zaintrygowało.
- No cóż. Muszę cię rozczarować. Nie jesteś wyjątkowa, bo nie tylko ty przez to przechodziłaś.
***
Czasami trzeba usiąść obok i czyjąś dłoń zamknąć w swojej, wtedy i łzy będą smakować jak szczęście
Akari
37. Następnym razem, gdy będziesz mdlał
— Cześć — rzucił i od razu się zatrzymał. Widok Sasuke szamoczącego się z nałożeniem tradycyjnych bardzo szerokich spodni był… Sam już nie wiedział, czy bardziej komiczny, czy żałosny. Bez zastanowienia podszedł, ściągając mocniej troczki u pasa oraz zawiązując je na kokardkę. Taka manualna czynność jednak przerastała jeszcze nie w pełni funkcjonujące mięśnie.
Sasuke z naburmuszoną miną stał bez słowa, jakby ignorując obecność brata. No w końcu spodnie mogą się same zawiązywać, nie?
— Widzę, że wyjścia nie miałeś? — zagadał, sięgając po resztę stroju.
— Pff jak każdy. Matka pod tym względem jest niemożliwa — odburknął, dalej wmawiając sobie, że ciuchy same się na niego nakładają.
***
Legion: Bogowie
Yakiimo
II. Can you kill your demons?
Nim jednak zdążyła się odwrócić, drzwi prowadzące na dach otworzyły się z rozmachem. Nie odważyła się obrócić; uparcie wpatrywała się w wejście do kasyna, gorączkowo licząc na wsparcie Mei. Nie spodziewała się zasadzki, po prostu ją tutaj znaleźli, mimo to, ich przewaga z pewnością była utrudnieniem.
— Nie ruszaj się.
Rozpoznała ten głos. Kątem oka zauważyła kilku zamaskowanych mężczyzn z karabinami uniesionymi w jej kierunku.
— Odłóż nóż — nakazał, wysuwając się przed szereg.
Posłusznie ukucnęła i upuściła sztylet na ziemię, wciąż jednak pozostając na ugiętych nogach. Skoro od razu nie zakuli jej w kajdany ani nie wrzucili do jakiegoś anty boskiego pojemnika, nie zdawali sobie sprawy, kim jest. Ona natomiast dobrze wiedziała o ich tożsamości.
— Odwróć się, powoli.
Nie drgnęła.
— Odwróć się — powtórzył z naciskiem.
— Może po prostu tam podejdź? — Inny, kobiecy głos wydał się zirytowany. — Kaori i Itachi nie będą czekać.
— Może dasz mi pracować? — Obruszył się jej towarzysz.
— Może przestaniesz za mną łazić, wojskowa? — mruknęła pod nosem Yakiimo.
***
ZWAŚNIONE RODY
Dita Regnif
9. Puchata historia
Itachi ze zniecierpliwieniem zerknął na zegarek, podrzucając w górę bambusowy kij. Co jak co, ale Shisui rzadko się spóźniał, a jeśli miało mu się coś takiego zdarzyć to najzwyczajniej dawał znać. Dzwonił albo pisał wiadomość. Zachowywał się odpowiedzialnie. Dziś jego zachowanie było odstępstwem od normy. Anomalią, która wybijała z rytmu. Ewenement. A co najdziwniejsze, nawet nie odbierał telefonu.
Zdecydowanym ruchem obrócił się w miejscu, zadając cios wyimaginowanemu przeciwnikowi. Samotne ćwiczenia nudziły oraz wydawały się bezcelowe. W zasadzie sam się sobie dziwił, że nie przysiadł na materacu i nie włączył odtwarzacza muzycznego. Zrelaksowałby się przez kolejnymi zajęciami. Oddychając głębiej, nagle coś usłyszał zza drzwi. Nie był pewien, ale brzmiało to jak szybkie kroki a to znaczyło jedno.
— Hej i sorry — wysapał kuzyn, uśmiechając się szeroko i raźnie podchodząc do stojaka z kijami. — Jestem wystarczająco rozgrzany, możemy zaczynać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz