Szukaj

21 sierpnia 2013

Nowe Rozdziały



Tytuł: Itami Next Generation
Autor: Odea


Rozdział VIII


"Zapalił małą lampkę i siadając w bujanym fotelu, chwycił w ręce drewnianą szkatułkę, która stała na szafce, obok sekretarzyka. 
Ułożył ją sobie na kolanach i ostrożnie, niemal z czcią, otworzył pokrywę. 
Wewnątrz znajdowało się kilka jego perełek z czasów młodości. Jego pierwszy ochraniacz na czoło z symbolem Wioski Wodospadu. To przecież tam spędził znaczną część dzieciństwa i został geninem. 
Laminowany dyplom awansu na chuunina. Doskonale pamiętał reakcję Itami, gdy dowiedziała się, że został chuuninem przed nią. 
Jego pierwszy shuriken. Otrzymał go od swojego ojca, gdy miał siedem lat. 
Różne liściki, kamyczki, jakiś łańcuszek, zdjęcia… Ilekroć spoglądał na te rzeczy, budziło się w nim uczucie nostalgii. Większość tych pamiątek, wiązała się z jego przyjacielem.
Z utęsknieniem, począł przeglądać niewielki zbiór fotografii. Było to kilka, starych fotek, które nie trafiły do albumów, czy w ramki. W pewnym momencie, natknął się na zapomniane zdjęcie. Przedstawiało Tsuki’ego, Emi i jego, bawiących się w ogrodzie. Prawdopodobnie, było robione przez mamę jego przyjaciela. 
Przyjrzał mu się lepiej, czując dziwny niepokój. Mały Tsuki stał kawałek dalej, opierając się o drewniany płot i ze spokojnym uśmiechem, patrząc na pozostałą dwójkę. Emi płakała, umorusana cała lodem truskawkowym. Natomiast on stał z pustym rożkiem, smutno spoglądając na swoje słodkości, znajdujące się teraz na ubraniach i twarzy dziewczynki. 
Nie miał pojęcia, dlaczego tak zaintrygowało go to zdjęcie. Było to po prostu zwyczajne ujęcie, jednej z ich wspólnych chwil. 
Poczuł smutek, spoglądając na zielonowłosego chłopca, którego nie było już na tym świecie. Dziwne, ale jakoś na tej fotografii wydał mu się oddalony. Tak jakby spoglądał na nich opiekuńczo z innego świata. "


~*~

Tytuł: To niesamowite, jak bardzo możemy zmienić o kimś zdanie...
Autor: Karolina Hiraku

Rozdział 4

Właśnie miałam wyjąć książki i zacząć odrabiać zadanie domowe, gdy nagle poczułam dotyk czyiś rąk na moich plecach.
-Miałaś dzisiaj wyczerpujący dzień-un..- szepnął mi do ucha tak zmysłowo, że mimowolnie się zaczerwieniłam.- Co powiesz na masaż?
-'Chwilka, co on do cholery wyprawia'- przemknęło mi przez myśl. Nie dając żadnej odpowiedzi, wstałam i wymierzyłam blondynowi siarczyste uderzenie prosto w twarz. Chłopak wpatrywał się we mnie, tymi swoimi przeklętymi, błękitnymi oczami. Chyba nie za bardzo wiedział jak ma zareagować.

~*~

Tytuł: Drużyna Minato
Autor: Ino yamanaka


- Pójdziesz do niego rano - rzekł i złapał mnie dość mocno za rękę.
- Pójdę do niego teraz!
Wyrwałam mu się z uścisku i ruszyłam w stronę wyjścia.
- Rin! - krzyknął. - To nie jest najlepszy pomysł, żebyś teraz szła sama w nocy do szpitala.
Nie chciałam go słuchać. Postanowiłam, że idę, więc pójdę, a on mnie nie zatrzyma.
- Proszę... - szepnął mi do ucha. Momentalnie odwróciłam się w jego stronę, nie zdając sobie sprawy, że jest tak blisko mnie. Zachwiałam się, lecz jego ramiona w porę mnie objęły.
- Nie idź - powtórzył. Z jednej strony chciałam aby mnie puścił, jednak z drugiej tak bardzo brakowało mi bliskości drugiej osoby, że nie protestowałam.
- N-nie pójdę... - szepnęłam patrząc mu prosto w oczy. Kakashi uśmiechnął się lekko po czym poczułam jak dotyka moje usta swoimi. Zatopiłam się w jego pocałunku od razu. Teraz nie miałam nic przeciwko, aby to robił. Objęłam go wokół szyi i jeszcze bardziej przyciągnęłam do siebie. Delikatnie oderwał się ode mnie, po czym spojrzał głęboko w oczy po czym pociągnął w głąb mieszkania...

~*~

Tytuł: Naruto i Hinata uniwersytet Konoha
Autor: Mibu Kyoshiro (Przemek)

Rozdział VI
W śródmieściu, w jednym z mieszkań, przez cały dzień są zasłonięte okna. W środku ciemnego pomieszczenia, wysoki mężczyzna o szarych, krótko ostrzyżonych włosach od ponad dwóch godzin klęczy, wewnątrz namalowanego przez siebie, kręgu. Krąg ów posiada dodatkowo wpisany trójkąt równoboczny. Jego dłonie spoczywają na na dwóch z trzech miejsc, gdzie trójkąt styka się z okręgiem. Mężczyzna odziany w czarną szatę, ma otwarte oczy, jednak nie wie co się dzieje wokół niego. Myślami i duszą jest w zupełnie innym miejscu. Jego usta lekko drgają, wypowiadając bezdźwięcznie jedną i tą samą modlitwę, wzywającą tajemne bóstwo Jashina do przybycia i obdarowania swojego wiernego kapłana, siłą do odbycia kolejnej misji.

~*~

Tytuł: Chociaż jedno miłe słówko może rozświetlić mrok w sercu.
Autor: Hana-chan

Rozdział 7

Rozejrzałam się za Uchihą, nigdzie go nie widziałam.
-Wolniej się nie dało?- usłyszałam za sobą. Odwróciłam się i zobaczyłam Uchihę siedzącego pod jednym z drzew.
-Nie było konkretnej godziny więc, nie miałam obowiązku biegania bo tobie się tak zachciało.- mruknęłam ściągając płaszcz, buty i podwinęłam spodnie przed kolano. Zamoczyłam się w wodzie do kolan.
-Wiesz dobrze, że nie lubię czekać- usłyszałam głos pełen chłodu.
-Gówno mnie to obchodzi- mruknęłam. Znalazł się przede mną chwytając mnie za włosy i wyginając głowę do tyłu. Ja w tym czasie przystawiłam mu kunaj do przyrodzenia.
-Liczę do trzech. Jeżeli nie puścisz moich włosów odetnę ci to czego nie masz- syknęłam, nienawidziłam gdy ktoś dotykał moich włosów. Zacisnął mocniej palce, a ja przystawiałam kunaj coraz bardziej. Puścił. Moja pięść wylądowała na jego twarzy, znalazł się pod wodą. Byłam wściekła.

~*~

Tytuł: Jak długo można żyć iluzją, nim stanie się rzeczywistością?
Autor: Soyeon

Rozdział 1 - Interes kwitnący wraz z kwiatami.

Mimo wcześniejszego odpoczynku, nadal nie odzyskałam pełni sił. Przedzierając się przez zatłoczone uliczki, potrąciłam parę razy na ludzi, których nie zdążyłam ominąć, kiedy pojawiali się nagle tuż przede mną. O mały włos nie wpadłam też na jednego ze strażników! W porę jednak zorientowałam się i zamiast zderzyć się frontalnie z nim, co było wynikiem tego, że po raz kolejny zrobiło mi się słabo, wybrałam zderzenie ze ścianą. On nic nie zauważył, co mnie cieszyło, a ściana oprócz tego, że była twarda, okazała się przyjemnie chłodna, także długo nie narzekałam. Tylko parę osób ukradkiem zachichotała widząc mój wyraz twarzy, gdy odchodziłam, pocierając czoło.
Zanim zemdlałam i padłam gdzieś po drodze, udało mi się dotrzeć na miejsce. Moją sekretną kryjówką był pokój znajdujący się w piwnicach karczmy o bardzo oryginalnej i wdzięcznej nazwie "Wicherek".
- O, Sayuri-san, może ci pomóc? - zapytał właściciel, widząc moją bladą jak śmierć twarz. Poznaliśmy się jakiś czas temu, gdy pomogłam mu w pewnej drobnej sprawie. Od tamtej pory pozostawaliśmy w całkiem dobrych stosunkach. Choć przyjacielem bym go nie nazwała. Ciekawy był fakt, że miał chyba tyle lat co ja, a już posiadał własny, bardzo dobrze prosperujący interes.

~*~

Tytuł: Życie prawdopodobnie nie ma żadnego sensu. Być może jednak znajdziesz coś interesującego póki żyjesz. Tak jak ty znalazłeś tan kwiat. Tak ja znalazłem ciebie.
Autor: Mikorie


Rozdział 13
Uniosłam brew w górę wpatrując się z coraz większym niedowierzaniem w zwykłą, szarą myszkę. Serio? Czy ja właśnie uważałam, że ten gryzoń może być zagrożeniem? Westchnęłam z ulgą, a szare stworzonko zatrzymało się przyglądając mi się badawczo, przekrzywiając przy tym zabawnie malutką główkę. Uniosłam kącik ust w uśmiechu i wyciągnęłam przed siebie dłoń zmniejszając dystans między mną, a zwierzątkiem. Dzięki temu małemu gestowi myszka przestała postrzegać mnie jako potencjalnego wroga. Zbliżyła się wąchając moją rękę, a następnie niepewnie kładąc na moim palcu malutką łapkę. Kiedy nie wyczuła zagrożenia podniosła łebek kolejny raz mi się przyglądając.
- Pewnie jesteś głodna, co? – Zaśmiałam się, a gryzoń odpowiedział mi krótkim piskiem, który zapewne miał na celu potwierdzenie moich słów. – Nie mam nic dla ciebie… – Odpowiedziałam cicho, a myszka jedynie spuściła głowę, utwierdzając mnie jeszcze bardziej w przekonaniu, że doskonale rozumie moje słowa.
Nagle poderwała się z miejsca uciekając z piskiem, chodź nie wykonałam najmniejszego nawet ruchu. Zmarszczyłam brwi podnosząc się do pionu. Poczułam ból w kolanach, który był skutkiem moich treningów taijutsu. Już po chwili znałam przyczynę ucieczki myszy. Przede mną staną posiadacz Sharingana, Uchiha Sasuke.
Tym razem jego tęczówki nie były ozdobione czerwienią, jednak spojrzenie było tak samo chłodne i przerażające.
Wpatrywałam się w jego oczy, ale ku mojemu zdziwieniu nie potrafiłam nic z nich wyczytać. Jedyne uczucie jakie towarzyszyło mi przez cały ten czas, to chęć utonięcia w tym czarnym kolorze.
- Skąd znasz Itachi’ego? – Pierwszy raz od trzech lat usłyszałam jego głos. Był jeszcze bardziej chłodny niż się tego spodziewałam. Każde jego słowo działało jak ostry miecz wbijany w moje ciało.

~*~

Tytuł: "Życie to nie gra w szachy. Ludzie to nie pionki, a miłość to nie jednorazowy ruch."
Autor: Ayu-Chan

Rozdział 13 W którym zostaje złożony pocałunek nadziei...
Naruto krzyczał głośno, a jego przejmujący głos odbijał się od ścian posiadłości. Natężenie wrzasku było tak ogromne, iż z łatwością docierał do najdalszych pokoi i wprawiał w drganie szklane przedmioty. Kiedy jego gardło raptownie się ścieśniło, wydał z siebie zduszony jęk, który wkrótce zastąpiło rozpaczliwe łkanie. Słone krople wypływały strumieniami spod zaciśniętych powiek i moczyły dłonie Potomka Nocy. Niektórym udawało się przedrzeć przez palce Sasuke, po czym z cichym pluskiem skapywały na posadzkę lub lądowały na kolanach blondyna. Po upływie kilku sekund płaczu, twarz lekarza wyglądała, jakby dopiero wyszedł z kąpieli - do mokrych, zaczerwienionych policzków przyklejały się złote kosmyki. Napięte mięśnie nieubłaganie buzowały pod pobladłą skórą, raz po raz wywołując upiorne skurcze. Drżące ręce sprawiały, iż z wielkim trudem utrzymywał je na twarzy wampira - ciągle się ześlizgiwały. Nie miał w sobie na tyle odwagi, by mocniej przycisnąć opuszki do policzków Uchihy, ponieważ kruczowłosy wydawał mu się teraz delikatny, jakby został stworzony z porcelany. Był pewny, że jedno, małe pękniecie wystarczyłoby, aby pojawiły się następne uszkodzenia, aż dusza chłopaka na nowo by się roztrzaskała. Tworzyły ją setki rys, które pozostawiły wydarzenia z przeszłości i drobny impuls zdołałby teraz ponownie otworzyć każdą, dawną ranę. Naruto miał nawet wrażenie, że serce Sasuke, przy ukazaniu mu swojej przeszłości, zaczęło obficie krwawić.

~*~

Tytuł: "Zwaśnione rody."
Autor: Dita Finger

Rozdział 15 Zakład

Nie mogąc dłużej usiedzieć w miejscu, postanowiła interweniować zanim ten baran powie coś z czego ciężko będzie się wycofać. Uniosła rękę i teleportowała się wpychając między nich. Swoim brutalnym i bezceremonialnym wtargnięciem sprawiła, że Sam wylądował plackiem na ziemi, a dłoń Uchihy znalazła się przy jej twarzy. Uśmiechnęła się nerwowo pod ich zdezorientowanym spojrzeniami i odsunęła na bok przeszkodę zatykającą jej usta.
- Chłopcy, spokój – wyjęła z kieszeni zwinięty banknot i wepchnęła w ręce zaskoczonego kompana. – Masz, nie mogę uwierzyć, że przegrałam taki durny zakład – przewróciła oczami.
- Zakład?

~*~

Tytuł: "Miłość, która nie miała prawa się narodzić" 
Autor: Liv-cchi

Rozdział 15 - Czy to koniec?
Naruto zacisnął powieki czując lekkie wibracje na całym swoim ciele. Przetarł oczy i przeciągnął się uderzając swoją ręką w czyjąś głowę. Mruknął dalej z zamkniętymi, zmęczonymi oczami i objął osobę obok za szyje. Musnął nosem jego szyje i szepnął słodkie "dzień dobry, kochanie". Pierwsze co usłyszał to jakieś bełkoty zapewne oburzenia, których naprawdę nie rozumiał. Zerwał się na nogi i uderzył głową o półeczki na bagaże. Spojrzał na osobę, która na niego nawrzeszczała. Jak się okazało nie był to jego ukochany Sasuke Uchiha, a dość stary mężczyzna, który nie był też na pewno Azjatą, a prawdopodobnie Niemcem. Ubrany był w szary garnitur, a ręce trzymał rozłożoną gazetę. Naruto zdezorientowany podrapał się po głowie i rozglądnął. Otworzył szeroko oczy i rozchylił usta. Poczuł jak robi się blady i jest mu słabo. Miejsce, w którym był wcale nie przypomniało przytulnej sypialni Sasuke, a..

~*~

Tytuł: Time changes people
Autor: Kurotenshi

Rozdział dziewięć i 1\2 (Konkursowy one-shot)

Wstał i jednym krokiem zmniejszył dystans pomiędzy nimi. Nie wiedział dlaczego, ale jej coraz bardziej czerwone policzki wydawały mu się naprawdę interesującym zjawiskiem, a jej zażenowanie, było pierwszą rzeczą w jego życiu, przy której mógł użyć takiego określenia jak "urocze". Z zainteresowaniem zauważył również, że jej tęczówki w kolorze czystego węgla w blasku słońca posiadały brązowe przebłyski.
- Ekhm, Kazekage-sama, czy coś się stało? - spojrzała na niego nieśmiało.
Jednak on wciąż nie odrywał od niej wzroku. Setsuki doznała tego samego uczucia jak wtedy w jego gabinecie. Tak jakby jego oczy ją pochłaniały. Nie było to niemiłe uczucie, lecz wprawiało ją w zakłopotanie i nie miała pojęcia jak ma się zachować. Gdy jego oczy spoczęły na jej ustach, osiągnęła kolejny poziom czerwieni, a jej nogi prawie się pod nią ugięły.

~*~

Tytuł: Przybywają do nas Anioły a my dowiadujemy się o nich kiedy odeszły. 
Autor: Kuroineko 

Rozdział 139 - Po masakrze.  
Zagryzła wargi i łykając własne łzy rzuciła mu się w ramiona. Z jej gardła wydobył się żałosny ryk, pełen beznadziejności i żalu. Niczym ranne zwierzę złapane w pułapkę ogarnięta uczuciem samotności i strachu trzymała się go kurczowo, jakby w każdej chwili mógł zniknąć i zostawić ją samą. Przytulił ją do Siebie mocniej, czując jak drży, jak jej oddech przyśpiesza. Łzy spływały na jego koszulę, pozostawiając po Sobie coraz większą plamę. Nigdy wcześniej w swoim życiu nie czuł tak kłującego bólu w sercu. Chciał dorwać tych Sukinsynów za to co jej zrobili. Poczuł jak wzbiera się w nim złość, szybko zmieniająca się we wściekłość. Z bezradności zagryzł wargi,czujac metaliczny smak krwi w ustach.

~*~

Tytuł: Kajdany Przeznaczenia 
Autor: Moon 

Rozdział 20- Handlujesz moją wolnością? 

Przysunął się po raz ostatni, z kpiącym uśmiechem, z mokrym ubraniem ocierającym się o moje nie osłonięte niczym nogi i ramiona. Ciepły, może zbyt gorący oddech drażnił moje policzki i mrowił usta, które niemal odruchowo oblizałam. Zauważył to. Kciukiem starł mi stróżkę krwi, która płynęła z rozciętej wargi.
- Ja tobie też.

~*~

Tytuł: "Miłość, która nie miała prawa się narodzić"
Autor: Liv-cchi


Tytuł: *one-shot* - Dziękuje (cz.III)
Fragment: Dni i noce mijały bardzo szybko, sam nie wiedziałem kiedy te dwa miesiące minęły. W ciągu całego tego czasu dość dużo się zmieniło. Ja i Sasuke bardzo się do siebie zbliżyliśmy, a może to ja do niego..? Nie byliśmy parą, a przynajmniej nieoficjalną. Spałem u niego codziennie, razem jeździliśmy do szkoły jego bryką i także razem z niej wracaliśmy. Wspólne posiłki, wypady na miasto czy też wspólna nauka. Sasuke naprawdę nie był takim skurwysyńskim dupkiem jak każdy mówił po prostu trzeba go poznać. Zrozumiałem, że chował się za zwyczajną maską zobojętniałego typa, który ma wyjebane na wszystko.. jednak tak nie było. Był naprawdę uczuciowym chłopakiem z poczuciem humoru. Wszyscy wokół twierdzili, że jest chamem, a on sam naprawdę nie tolerował chamstwa i braku tolerancji. Mimo czasu.. nie byłem pewny do jego orientacji. Mógł być gejem, ale równie dobrze mógł być biseksualny - trudno było to określić tym bardziej, że podobno nikogo nigdy nie miał. Moje zdanie na jego temat także się bardzo zmieniło.

~*~

Tytuł: Zwaśnione rody
Autor: Dita Finger


- No, no Senju. Nie sądziłem, że gustujesz w takich fatałaszkach.
Jak błyskawica zmięła trzymany materiał i schowała za plecami. Sapiąc z niezadowolenia spojrzała gniewnie na opartego o futrynę bruneta. Ku jej konsternacji po jego twarzy błąkał się tajemniczy uśmieszek, a oczy błyszczały podejrzanie.
- Nie interesuj się Uchiha - warknęła złowrogo zaciskając mocniej rękę na koszulce. Sfrustrowana przeczesała palcami włosy i spojrzała na niego spode łba. - Czego chcesz? Przypuszczam, że to nie jest wizyta towarzyska.
- Hmm... Jakbyś ubrała to, co chowasz ze plecami to może i by była towarzyska - poruszył znacząco brwiami. Czy jej się wydawało, czy ten diabeł ją kusił?
- Nie dla psa kiełbasa. Mów czego chcesz i się wynoś - poczuła jak jej mięśnie napinają się nieznacznie gdy zrobił krok w jej stronę. Miała ochotę się cofnąć, ale tego nie zrobiła. Nie da mu tej satysfakcji.

~*~

Tytuł: Szept Duszy
Autor: Black_Cloud

Rozdział Drugi

– SASUKE! – Ktoś wrzasnął na tyle głośno, że natychmiast poderwałem się do siadu. Nie wiedziałem, kim była owa istota, ale stokrotnie dziękowałem jej w myślach za wybawienie z tego koszmarnego snu. Oddychałem płytko, wręcz dławiąc się pochłanianym przez siebie powietrzem. Czułem jak po mojej twarzy i plecach spływały krople potu. Knykcie pokryły się bielą, kiedy ścisnąłem mocno poszycie kołdry.
– Nie myślałem o niej od tamtego czasu… – szepnąłem, starając się rozluźnić pięści oraz napięte mięśnie. Przeczesałem włosy, przetarłem twarz i wziąłem dwa głębokie wdechy, próbując zapanować nad niekontrolowanym zachowaniem własnego ciała. Nigdy przedtem nie reagowałem w podobny sposób na zwyczajne wspomnienia. Wspomnienia, które, nie wiedzieć czemu, nawiedziły mnie we śnie.
– Wszystko w porządku?
Wciąż nieprzytomnym wzrokiem zacząłem błądzić po sypialni w poszukiwaniu właściciela owych słów.

~*~






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

OBSERWATORZY